poniedziałek, 21 czerwca 2010

jestem zła

Jestem niespokojna, już nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Potrzebuję faceta, a nie chłopca. Bądź męski jak na początku, romantyczny i czuły. Nie skradaj mi pocałunków jakby to był towar na sprzedanie. I przestałeś też łapać mnie za rękę, kiedy czekamy na posiłek w pizzerii, nie jesteś już odrobinę nieśmiały, a ja to lubiłam. Odkryj się na nowo. Zrób coś ze sobą, bo zaczyna mi odbijać. Czy to ja tak Cię zmieniłam, czy to Ty sam do tego doprowadziłeś?
Jedno się nie zmieniło. Kiedy mnie przytulasz czuję jak mocno i szybko bije Ci serce, a jeszcze szybciej kiedy mówisz, jak bardzo mnie kochasz. Dziękuję.

sobota, 12 czerwca 2010

drugi etap życia – tylko teoretycznie

Widzę, że list Georga Bayrona nie bardzo was zachwycił. Mnie jednak tak. Pochodzi on z książki Bertolda Merwina wydanej w 1922 roku. Jeżeli ktoś z was wiedziałby, gdzie można tą książkę zdobyć – piszczcie ! Będę wam ogromnie wdzięczna.
Czas płynie niesamowicie szybko. Za dwa tygodnie koniec roku. Koniec drugiej klasy LO, a od września klasa maturalna. Ten rok nie należał do najlepszych i nie mam się czym wam pochwalić, ale żyję nadzieją, że klasa maturalna i sama matura usatysfakcjonuje zarówno mnie jak i moich najbliższych, zwłaszcza mojego tatę, dla którego wciąż jestem jego mała dziewczynką.
A co do tej magicznej 18-stki ? Zmieniła się tylko liczba, jak dla mnie. Być może jestem dorosła, ale trzeba to wykorzystać w jakiś normalny sposób, a nie „szpanować” dowodem po sklepach ( choć nie ukrywam, że nie mam ochoty pójść i pokazać tej zołzie z monopolowego, że teraz kupię co mi się będzie podobało i na co będę miała ochotę ).
Poza tym zero pozytywnych w życiu zdarzeń. No może jedno – dostałam wymarzony prezent. I za to Ci dziękuję kochanie.

SZUKAM. . .
. . przywieszki do łańcuszka z napisem LOVE. Coś podobnego do tego : <klik> ale żeby był sam napis z połączonych liter. Wiecie o co mi chodzi ? Dajcie znać jak ktoś coś takiego znajdzie.

czwartek, 3 czerwca 2010

Georg Byron

Do Lady Caroline Lamb
(…) nawet jeśli od czasu do czasu będziesz próbowała
podstępów, nie uda Ci się to na stałe; co zresztą wychodzi
na lepsze: niepowodzenie uśmierzy skłonność. Każde słowo,
które wypowiadasz, każde zdanie, które piszesz, świadczy,
iż jesteś albo szczera, albo szalona. A skoro przekonałem się,
że to pierwsze nie jest prawdą, muszę wierzyć w drugą
możliwość.
Nigdy nie znałem kobiety obdarzonej większymi, bardziej
uroczymi talentami ogólnymi – jakie powinna mieć kobieta:
ze wszystkiego po trochu, a niczego zbyt wiele. Ale na
nieszczęście łączą się one u Ciebie z całkowitym brakiem
rozsądku w postępowaniu. Na przykład, liścik do rąk Twego
pazia, czy myślisz, że dałem? Czy sądziłaś, że to uczynię?
Oczywiście, że nie dałem.
A następne – Twoje serce, moja biedna Caro (cóż to za
wulkanik!), które toczy swą lawę przez Twe żyły. A jednak
nie chciałbym ani odrobinę chłodniejszego, jeśliby miało
zamienić się w płytę marmuru takiego, jaki widzi się nieraz
(chcę Ci wyjaśnić swoją głupią przenośnię) w postaci waz,
stolików, itp., gdy lawa z Wezuwiusza stwardnieje
po wybuchu. Ale chcę skończyć już z tymi obrzydliwymi
metaforami; wiesz dobrze, że zawsze uważałem Cię za istotkę
najdowcipniejszą, najmilszą, najbardziej niedorzeczną, uroczą,
niepokojącą, niebezpieczną, najbardziej fascynującą
ze wszystkich, jakie dziś żyją czy też żyły może 2000 lat
temu. Nie chcę Ci mówić o piękności: nie jestem dobrym
sędzią. Ale nasze piękności przestają być piękne, gdy są
blisko Ciebie, więc albo jest w Tobie piękność, albo coś
lepszego. Ta niedorzeczność, Droga Caro, jest moim
pierwszym i ostatnim komplementem (jeśli w ogóle nim jest)
dla Ciebie. Często czyniłaś mi wyrzuty, że skąpię Ci
pochwał: ale inni wynagrodzą Ci to moje zaniedbanie.

.
Byron