piątek, 18 marca 2011

nic mnie nie cieszy

Moja polonistka żyje we własnym świcie. W tamtym roku nie dopuściła do matury 3 osób. W tym grozi 6 osobom. Bardzo się boje, żeby nie znalazła czegoś na mnie. Biorąc pod uwagę moje oceny, może mi się lepiej przyjrzeć, czego nie przeżyje. Żartuje, ale jednak niepokój jest. Jeśli ona podejmie taką decyzję to nie będzie już odwrotu.
Żyję w wielkim stresie już od kilku tygodni. Szkoła, dom, problemy, miłość i znów szkoła. Błędne koło. A wszystko zbiega się do wniosku, że nie potrzebny mi ktoś, kto nie potrafi mnie wspierać. Nie potrzebna mi matura, bo przecież i tak będę mieć poprawkę z nimieckiego. Chcę mieć swoje miejsce, gdzie będę mogła się zamknąć i przemyśleć wszystko na spokojnie. Chciałabym w końcu jakoś normalnie żyć. Okres liceum zabrał mi całe pozytywne myślenie. Dobiegam do końca i powinnam się cieszyć, ale nie daje mi to satysfakcji. Bardziej się przejmuję tą całą sytuacją, a moje zdrowie ostatnio uległo pogorszeniu.

wtorek, 8 marca 2011

test diagnostyczny

Tak, tak miałam dziś test diagnostyczny. Dla jednych był on maturą próbną, dla drugich metoda sprawdzenia się, a dla innych przepustką na egzamin maturalny. Czemu na egzamin? Pani profesor dyskretnie ujęła, iż każdy, kto nie zaliczy tego testu na co najmniej 40% może spotkać się z nieprzyjemną sytuacją na koniec semestru, gdzie okazać się może, że do matury nie przystąpi. Nie wiem naprawdę o co tej kobiecie chodzi. Na maturze wystarczy mieć 30%, czy ona nie wymaga zbyt wiele od osób, które nie są tak wspaniałe z języka polskiego jak ona? Nie rozumiem tego.
Czytanie nie było najgorsze, ale zawsze mogło być łatwiejsze. Wypracowanie – pierwszy temat:”Potop”, drugi: zestawienia „Ludzi bezdomnych” i „Cierpień młodego Wertera”. Rzecz jasna wybrałam ten drugi. Tematyka trudniejsza, ale lektury lepiej znałam niż „Potop”, więc nie rzucałam się na głęboką wodę.
Na jutro mam się przygotować z całej epoki romantyzmu + PRL i Gomułka.
NO kocham tą szkołę.