środa, 26 października 2011

nic nie trwa wiecznie

Czy Bóg chce mnie ukarać za to, że cieszę się swoim szczęściem? Ilekroć pomyślę, że jestem zadowolona z przebiegu zdarzeń, w pewnym momencie wszystko się wali. I w sprawach zawodowych, na uczelni, w domu, w sprawach uczuciowych, no dosłownie wszystko się niszczy kiedy tylko przejdzie mi przez głowę myśl, że w końcu mi się układa. Nie wiem czym jest to spowodowane, nie mam pojęcia także czy to przez moje dążenie do swoich celów. Ciągle coś się teraz dzieje. Jestem spięta, potrzebuję odprężenia, ale przecież od niczego nie ucieknę. Jestem wściekła i nie mam jak tej wściekłości wyładować. Zastanawiam się kiedy to wszystko minie.

wtorek, 18 października 2011

bday

Jak się coś dzieje to uciekam tutaj. Już się do tego przyzwyczaiłam i zawsze mam nieodpartą chęć napisania wam tego co aktualnie czuję. A teraz czuję zakłopotanie, strach, niepewność. Towarzyszy mi szczęście i ból jednocześnie. Wiem, że trudno sobie to wyobrazić, ale taki już mam dzień. Zapomniałam o tym cholernym bojlerze i o mało co rura nie wywaliła. Zestresowana i wkurzona  pojechałam na egzamin i sama do tej pory w to nie wierzę, ale zdałam!! Egzaminator był całkiem sympatyczny, chyba miał dobry dzień. Aczkolwiek można spojrzeć na to w ten sposób, że byłam jego pierwszą „ofiarą”, dlatego nikt nie zdążył go jeszcze zdenerwować.. Nie sprawił, że się zestresowałam, pozwolił mi się wyciszyć i skupić. Jechałam na prawdę ostrożnie. I dziękuję tym wszystkim kierowcom, którzy tak chętnie przepuszczali mnie kiedy zmieniałam pasy ruchu. Jakiś dzień dobroci dzisiaj. Pierwszy raz spotkałam się z taka kulturą na drodze.
Po powrocie nie było już tak kolorowo. Ale na razie nic nie będę pisać. Nie dopuszczam nawet takiej myśli do siebie.

Wiecie, że sekret działa? Do tej pory nie wierzyłam, ale teraz wierzę i żałuję, że nie odkryłam jego filozofii wcześniej! To jest po prostu genialne. Ktoś, kto czytał książkę lub oglądał film pod tym tytułem, wie o czym mówię. Za każdy dzień będę wdzięczna! Obiecuję.
PS. Dla pana Eminema z okazji 39 urodzin wielkie Happy Bday.

wtorek, 11 października 2011

przełom

Coś się dzieje, coś dobrego. Nie wiem na ile mogę zaufać moim uczuciom, na ile mogę sobie pozwolić, ale jestem dobrej myśli. Wiem, że nie wszystko też ode mnie zależy, ponieważ jedna osoba sama nie może stworzyć szczęśliwego związku, aczkolwiek nie boję się. Coraz częściej zauważam jak się zmieniłam przez te lata, odkąd poznałam mojego faceta. Jestem odważniejsza, bardziej wrażliwa, pragnę być kochana. Wcześniej tego nie czułam, nawet nie było dla mnie ważne czy uda mi się kiedyś znaleźć prawdziwą miłość. Obecnie nie wyobrażam sobie, abym mogła być z kimś innym. Mimo, że pochodzimy z różnych miast i wcale nie musieliśmy się poznać, los dał nam szanse. Przeciwieństwa się przyciągają. Przez te kilkadziesiąt miesięcy udało mi się wpłynąć na życie mojego partnera do tego stopnia, że teraz jest on w stanie zrezygnować z czegoś, czego ja nie lubię, nie pochwalam, boję się, aby być ze mną, wspierać mnie i nie pozwolić na to, żebym  czuła się zaniedbana, zagrożona czy zmartwiona. Zdarzają się wpadki i małe nieporozumienia, ale jedno spojrzenie w jego niebieskie oczy, jego uśmiech sprawiają, że po chwili jest już wszystko w porządku. Dziękuję ci za to bardzo. Z pewnością mogę stwierdzić, że jestem zakochaną kobietą z wzajemnością.
Na koniec tej bardzo osobistej i ważnej dla mnie notki chciałam tylko wspomnieć, że ludzie, którzy nam zazdroszczą potrafią być bardzo złośliwi. Widzą atrakcyjną kobietę i potrafią nazwać ją dziwka. Kiedy ktoś jest bardziej wyrozumiały i tolerancyjny, uważają, że jest zacofany i nie zna się na panujących trendach czy też „liżą dupy” aby się komuś przypodobać. Tak zwani hejterzy potrafią nawet wmówić komuś, że podaje się za kogoś kim nie jest. Ludzie, mamy XXI wiek, ogarnijcie się i zamiast obrażać kogoś z anonima czy też na zablokowanych portalach społecznościowych, wsiądźcie w samochód, tramwaj, pociąg wybierzcie się do danej osoby i powiedzcie jej to w twarz. A kiedy gra nie jest warta świeczki, dajcie sobie spokój. Nie warto dla popularności w necie robić z siebie pośmiewisko.

środa, 5 października 2011

dziś nie ma tytułu

Kaszel nadal męczy, na szczęście katar już przeszedł. Zatoki są w opłakanym stanie. Mam nadzieję, że to wszystko już przechodzi i za kilka dni będę w pełni sił. Zaraziłam wszystkich domowników, no trudno. Mówiłam im żeby się trzymali ode mnie z daleka.
Jestem szczęśliwa, w końcu mi się udało! Nie powiem wam jeszcze co, bo nie chcę zapeszyć. Może się los odwrócił, karma dotknie kogoś innego. Do tej pory myślałam, że mnie już nie opuści.. Niech już nie wraca! Przemyślałam parę spraw i wiem co robiłam źle. Będę się teraz starać i zmienię wszystko w miarę możliwości. Musi być dobrze, nie wyobrażam sobie czegoś innego.
Dziś już nic nie wymyślę, dlatego zostawiam was, ale niedługo wrócę.