środa, 28 grudnia 2011

wtorek

Dziękuje tym kilku osobom, które napisały parę słów otuchy.
Scena jak co roku. Starszy brat wpadł podzielić się opłatkiem i pojechał do siebie. Bratanka znów nie zobaczyłam. I nie mam skłonności wpraszania się tam gdzie mnie nie chcą. Jedynym plusem tych świąt jest to, że mama i siostra się pogodziły, ale wciąż czuć napięcie i obawiam się, że te miłe spojrzenia i słówka były tylko przy wigilijnym stole, a za moment zacznie się to samo. Mam nadzieję, że jednak tak nie będzie.
Mojego najstarszego brata nie było jak wiecie, ale myślę, że tam na górze miał o wiele lepiej z aniołkami niż tutaj wśród dziwniej, niemiłej atmosfery,
Pierwszy raz od kilku lat poszłam na Pasterkę i się przynajmniej dowiedziałam, że mamy nowego księdza. Całkiem młody, ale mówi tak jakoś dziwnie. Dwa dni świąt zamiast w kościele spędziłam w domu, w ciepłym łóżku. Zniosłam to wszystko z podniesioną głową i nie płakałam.. Wręcz przeciwnie uśmiecham się kiedy wiem, że mojemu bratu jest teraz o wiele lepiej.
Z tych pozytywnych zdarzeń..
Weekend z misiem, film, przytulanie, wygłupy, umilanie sobie czasu jak tylko można. Wspólne posiłki i wstawanie po 13.00 – tak to lubię. I Ciebie lubię, a nawet Cię kocham i nie mam co do tego żadnych wątpliwości.

piątek, 23 grudnia 2011

inaczej

Te święta będą zupełnie inne. Została nas już tylko trójka. Mama wciąż nie odzywa się z siostrą, mój brat ze swoją dziewczyną nawet pewnie nie wpadnie złożyć życzeń, a mieszka tak blisko. Co rok przyjeżdża na 5 minut łamie się z nami opłatkiem i wraca do niej. Swojego bratanka nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałam. A mój drugi brat już nigdy nie usiądzie z nami do stołu, ale wierzę, że z nami jest. Mimo, że go nie będzie to chyba jedyna osoba, która będzie najbardziej obecna. Jego stratę na razie odczuwam najbardziej. Minął już rok od jego śmierci, a do mnie to wciąż nie dotarło. Tłumaczę sobie, że po prostu nie może go być w te święta. Nieraz wykręcał nam taki numer i znikał z domu na parę tygodni, miesięcy. Także jeśli powiem, że wcale nie chcę tych świąt to przynajmniej wiem, że nie chcę ich z konkretnego powodu, a nie dlatego, że większość jest takiego samego zdania jak ja. Moja rodzina odbiega strasznie pod względem idealności. Nawet nie idealności, ale normalności. Po prostu niech ten rok się już skończy!

poniedziałek, 19 grudnia 2011

przerwa

Przerwa świąteczna to najlepsze co mogło nadejść. Inaczej wyobrażałam sobie studiowanie, ale jest tak jak jest; płace miesięcznie prawie 400zł więc zamiast narzekać muszę po prostu wziąć się porządnie do pracy, przetrwać sesję i cieszyć się, że mam święty spokój na jakiś czas. Na obecną chwilę trochę mnie to wszystko męczy.
Nie wiedziałam co mam napisać. Zastanawiałam się nad notką świąteczną, ale na to jeszcze przyjdzie pora. Opowiem wam co ostatnio zauważyłam u siebie w grupie. Jest taki jeden chłopak(nazwijmy go X) całkiem na luzie, niby to nieśmiały i z  kompleksami, ale za nic w świecie nie daje tego sobie poznać. Irytująca, a zarazem intrygująca i ciekawa osobowość. Jest też drugi chłopak (nazwijmy go Y). Początkowo bardzo cichy, zabawny. Minęło już kilka zjazdów i zauważyłam, że przebywają oni ze sobą bardzo dużo czasu. Widać, że fajnie się dogadują i może wszystko by było ok, ale z tego co zauważyłam chłopak Y bardzo zaczął upodabniać się do chłopaka X. Czasem naśladowanie zachowania jest całkiem identyczne i nie wiem czy on rzeczywiście miał taką naturę od zawsze czy po prostu próbuje się wpasować w towarzystwo. Nie przeszkadza mi to, ale czy takie zachowanie nie sprawia, że chowamy się w cień przypuszczalnego chłopaka X? Dusza towarzystwa zawsze się wyróżnia i „papugowanie” po nim pewnych zachowań jest po prostu czasem śmieszne. Już taka jedna osoba jest w moim środowisku i jej kopia niczego innego nie wnosi.
Zaczęłam się zastanawiać, czy żeby zdobyć uznanie grupy, musimy się podporządkowywać pod lidera? Korzystamy na tym czy tracimy? Mnie osobiście się to nie podoba, ponieważ jest to tuszowanie swojego prawdziwego „ja”, ale jeśli ktoś to pochwala to oczywiście jego sprawa. Notka długa, wiem, ale nie mogłam jej skrócić…
Jeśli ktoś dotrwa do końca, to piszcie swoje zdanie w komentarzach. 

piątek, 9 grudnia 2011

codzienność

Nie mam pomysły na notkę, ale dawno nie pisałam, dlatego postanowiłam, że chociaż te parę zdań wydedukuję. Jak tam u was z pogodą? U mnie wieczorem zaczął padać śnieg, w nocy stopniał, rano wiem od mamy, że też padał, a teraz nie ma po nim śladu. Kiedy w końcu będziemy mogli zatopić się w tym białym puchu? Nie lubię zimna, jestem strasznym zmarzluchem, ale święta bez śniegu to już nie to samo.
Od kilku tygodni rozglądam się za samochodem. Kupno auta nie jest takie proste jak mi się wydawało. Na nowiutkie prosto z salonu niestety mnie nie stać (uroki studiowania), szkoła jest droga i w dodatku siedzę rodzicom na głowie, wynajęcie mieszkania to też nie prosta sprawa. A o znalezieniu pracy już nie wspomnę. Teraz rozumiem tych wszystkich starszych ludzi, którzy powtarzali mi, że jeszcze będę chciała wrócić się do podstawówki. No może nie do podstawówki, ale nie chciałabym mieć więcej jak 15 lat.. Czas leci strasznie szybko. Czuję jakbym wczoraj kończyła 18 lat, a tu już prawie dwa lata od tego czasu minęło.
Nie będę was więcej zanudzać. Notka bez ładu i składu. Wracam do codzienności i do mojego Skarba, którzy właśnie przygotował mi obiad.

piątek, 2 grudnia 2011

istnienie

Zostaliśmy stworzeni po to by kochać. Mamy dawać szczęście innym i tyle samo czerpać z przyjemności jego dawania. Zastanawialiście się kiedyś, co by było gdyby na świecie nie istniała miłość. Co by wtedy zostało? Ciągłe narzekanie, jak to nam na źle, wciąż brakuje pieniędzy, jesteśmy nieszczęśliwi. A przecież właśnie w takich momentach chcemy położyć się do łóżka po tym ciężkim dniu i przytulić się do ukochanej osoby, która jest dla nas w tym jednym momencie całym światem i wtedy już nic nie wydaje się trudne!

Chcę Cię kochać, zawsze, na zawsze!