czwartek, 19 kwietnia 2012

teraz wiem

Uświadomiłam sobie jeden z większych problemów, które dotyczą mojej osoby, a wcześniej nie zdawałam sobie z tego sprawy. Wielu psychoterapeutów i psychiatrów przyznało ostatnio w jednej z gazet, że związki rozpadają się, ponieważ jedna ze stron, a może dwie mają bagaż życiowy, z którym nie potrafią sobie poradzić (nie musi tak być i przyczyną może być zupełnie co innego). W większości jednak „przypadków” okazuje się, że pary postanawiają się rozstać, ponieważ ich różnorodność charakterów nie idzie w parze. Ponoć to tylko przykrywka, a ludzie nie potrafią mówić wprost co im po głowie chodzi. Później powstają niedomówienia i nieporozumienia. I tak sobie teraz myślę, że ja też nie poradziłam się z przykrymi doświadczeniami, które mnie spotkały w dzieciństwie i teraz nie umiem szczerze stworzyć zdrowej relacji z kimś dla mnie ważnym, a może to mój akt desperacji pozwala na dopuszczanie myśli, że to moja wina. Skoro wiem, że tak nie jest. Kulminacyjny punkt przekroczył on, tylko nie wiem, dlaczego to ja czuję się paskudnie.

Chyba powoli będę kończyć tutaj.. muszę się przenieść.
OnetBlog nie radzi sobie z ilością błędów na stronie. Tu nie da się funkcjonować.

wtorek, 10 kwietnia 2012

uzależniona

Od wielu rzeczy jestem uzależniona! Chciałam się tym z wami podzielić, ale też uświadomić sobie jaka jest rzeczywistość. Muszę zmienić parę aspektów lub całkowicie przestać to robić, ponieważ teraz nie jestem do końca szczęśliwa we własnym ciele. Nie mam w ogóle motywacji, żeby się zmienić. Brakuje mi siły i nie umiem walczyć o to co jest dla mnie ważne.
Jestem uzależniona od:
- fast foodów (do MC zaglądam częściej niż do kosmetyczki)
- internetu (to dla mnie drugi dom i nie wyobrażam sobie nie mieć do niego dostępu)
- odpoczynku (jestem leniwa i ospała, nic mi się nie chce i gdybym tylko mogla w ogóle nie wychodziłabym z łóżka)
- papierosów (wiele osób mówi: „Mogę rzucić kiedy chcę, nie ciągnie mnie do palenia” – też tak mówiłam, teraz wiem, że wiąże się to z silną wolą)
- napoi energetycznych (pije je prawie codziennie, mimo, że nie ćwiczę i zdaje sobie sprawę z tego jakie to jest niezdrowe)
- telefonu (nie wyjdę z domu bez niego)
- chipsów („czipsów” ; wszelkiego rodzaju paprykowe, solone, serowo-cebulowe, a dupa rośnie)
- prostownicy (codziennie myję głowę, niecodziennie prostuję, ale jak gdzieś wychodzę muszę mieć wyprostowane)
- kosmetyków (fluid, tusz do rzęs i kresek, puder brązujący, cienie do brwi, perfumy)
- pieniędzy (kiedy ich nie mam, tylko myślę co by tu sprzedać, a później chomikuję gdzie się da i zbieram na koleją parę butów)
- a no właśnie – buty (w ciągu ostatniego tygodnia wydałam na nie więcej niż kiedyś przynajmniej w ciągu 6 miesięcy)
- ubrań (ciągle znajduję jakiś ciuszek, który później ląduje u mnie w szafce i zapominam o nim na kilka tygodni)
- jestem uzależniona od bycia dobrą (większość ludzi to wykorzystuje)
Powinnam być uzależniona od zdrowego jedzenia, ćwiczeń i poprawnego stylu życia. Gdzie ja mam szukać natchnienia? Z niektórych tych rzeczy na prawdę nie umiem zrezygnować. A jeśli postanawiam, że rezygnuję, to po tygodniu stwierdzam, że przecież jeden raz mogę nagiąć reguły, a później okazuje się, że wracam do początku. I co ja mam ze sobą zrobić?