poniedziałek, 18 lutego 2013

o koncercie, o walentynkach i potwornym przeziębieniu

Wracam do was co troszkę, aby podzielić się nowinkami. Jestem na półmetku, jeszcze tylko jeden weekend (tak myślę) i będzie po sesji. Wiem, że większość z was ma ją już za sobą, natomiast na mojej uczelni zawsze jest taka obsuwa.. niestety. Dzielnie walczę o stypendium i powiem wam, że chyba nie jest źle. Chociaż na razie nic sobie nie obiecuję. Mam jeszcze dużo pracy w tym tygodniu, ale może... może dam sobie radę.

Miało być o koncercie. Kiedy 30 listopada pojawiłam się w Warszawie w Mocca myślałam, że to jeden z nielicznych koncertów na jakich będę, wiadomo - odległość, brak kasy, brak transportu, a sama pociągiem się boję. Może to i dziwne, ale dla mnie całkiem realne. 14 lutego odbył się koncert LemONa o którym już wam tu pisałam. Kupiłam bilety kilka dni przed kiedy była dostawa do empiku, bo oczywiście wcześniej rozeszły się jak świeże bułeczki, a ja się nie mogłam zdecydować. Kupiłam, nie wiedzą czym i jak dojadę (miałam cichą nadzieję, że pojedzie ze mną mężczyzna, który ostatnio odgrywa ważną rolę w moim życiu ;) ). Szczęście, że mam chłopaka, który mimo, że słucha zupełnie innej muzyki i LemONa można powiedzieć, że "nie czuje" pojechał ze mną (i spodobało mu się). O samym koncercie mogę powiedzieć tylko tyle, że to magia. Niesamowity głos, krzyk, gesty, muzyka, skrzypce!! Wielbię! Jedno z ważniejszych chwil w życiu zespołu - odbierali złotą płytę, a ja miałam szansę to zobaczyć. Złota płyta dla tak "młodego" zespołu to ogromne wyróżnienie. Chłopaki pną się w górę. Macie tutaj kilka filmików z tego dnia: [klik] , ich drugi singiel : [klik], no i dewiat, który pierwszy raz usłyszałam ponad rok temu [klik].

Poza tym choroba rozłożyła mnie całkowicie. Lekarz kazał mi leżeć w łóżku i pod żadnym pozorem z niego nie wychodzić. Tak jakby go nie posłuchałam, bo cały weekend byłam w Łodzi na uczelni - musiałam, wiadomo. Dzisiaj obudziłam się z potwornym bólem głowy. Nie wstaję poddaję cię, dzień odpoczynku muszę zrobić, zacznę pracę nad resztą od jutra. Pierwszy raz miałam stawiane bańki ponieważ mój stan zdrowia jest na prawdę lichy, powiem wam, że to cholerstwo jest strasznie nieprzyjemne, a jak mi gorąco było. Sauna to przy tym pikuś. Nie wiem czy zgodziłabym się na to ponownie.

Wrócę do was za kilka dni kiedy to wszystko się skończy i albo będę miała dla was dobre wieści, albo będę przygotowywać się do poprawki, ale chyba nieeee :)

niedziela, 3 lutego 2013

tam coś puka

Załapałam się na pierwsze bardzo dobre oceny i jedną dobrą, satysfakcja jest, bo nie ma marne poszły nieprzespane noce. Teraz będzie tylko gorzej. Nie no gorzej nie będzie, ale na pewno ciężej. Tak sobie myślę, że jak ja nie zaliczę sesji to kto? No kto? Także mobilizacja jest, mimo, że dziś mnie na uczelni nie zobaczą, ale o tym później. Odpalam właśnie wszystkie graficzne programy. Zaczynam walkę z resztą projektów. Najtrudniej będzie z... ? 3D ? Osiedle w moim wykonaniu będzie na pewno osiedla nie przypominało, ale od czego są tutoriale...

Na uczelni mnie dziś nie zobaczą, bo auto nie chciało mnie słuchać, koła przestały się kręcić, a o sprawnych biegach mogę zapomnieć. Zastanawiam się czy to jakiś znak, że do miasta Łodzi jechać dziś nie powinnam - nie wiem. W każdym razie jest Niedziela - 9 rano, a ja nie mam zamiaru tracić czasu. Więc zabieram się do pracy.

A no i mogę wam jeszcze powiedzieć, że nadal lubię siebie. I mam najwspanialszego faceta na świecie! ;)

Mój breakdancer kochany ;* <-