Dziękuję wam za taką troskę i rady, które pisaliście pod ostatnią
notką. Cieszę się, że mam w was oparcie. Na wszystkie komentarze
odpisałam pod poprzednim postem.
Muszę wam powiedzieć, że taka sytuacja jak ostatnio zdarza się bardzo
rzadko (może dwa, trzy razy do roku), ale za to trwa długo. Tydzień,
czasem więcej. Ostatnia notka powstała pod wpływem impulsu, chwili.
Przez moment nie radziłam sobie z niczym i musiałam to napisać, bo się
bałam. Myślałam, że się zatracą, zapomną o mnie, że już nie dadzą rady
nad tym zapanować. Wiem jak silna jest pokusa i jak niebezpieczne
uzależnienie, że potrafi to zabić człowieka lub sprowadzić go na dno.
Wtedy byłabym już zupełnie bezradna. I nie wyolbrzymiam niczego.
Uwierzcie mi, wiem doskonale o czym pisze. Wychowałam się w takim
zasranym środowisku. To nie był mój wybór, nie mogę mieć do nikogo
pretensji.
Obecnie jest już dobrze, sytuacja w domu jak najbardziej pozytywna,
nic się nie dzieje. Rodzice przestali, a ja w spokoju mogę zająć się
swoimi sprawami. Mam teraz więcej czasu na naukę i myślę, że przez
najbliższe pół roku mam spokój. Potem koszmar się powtórzy, jestem o tym
przekonana. Może wtedy też będę tutaj i o tym przeczytacie lub nie.
Zależy czy do tego czasu stanę się silniejsza i nie będę dawać się
otumanić złym bodźcom.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz