Mam co chciałam. Nie przewidując jak będzie po powrocie, zrobiłam to. Z
niecierpliwością czekam teraz na zmianę, a emocję targają mną od
wewnątrz. Istnieją pewne ograniczenia do których muszę się teraz
stosować – to jasne, że nie zrobię nic głupiego. Ufam sobie i swoim
przekonaniom, tylko nie jestem pewna jednej rzeczy, czy to w porządku,
że tak oszukana daję koleją szansę. Wiem, że trzeba wybaczać i nie
powinno się chować urazy, mój tata zawsze tak mówi, no ale wątpliwości
pozostają.
Kończy się marzec; rok temu w tym czasie trzęsłam się ze
strachu, kiedy pomyślałam, że za miesiąc matura. Teraz, studiuję na
kierunku, który od zawsze mi się podobał i szczerze mówiąc jest już
drugi semestr, ale ja nie czuję aby moje umiejętności znaczenie
podskoczyły do góry. Mam nadzieję, że się to zmieni.
Jutro piątek,
zaczynam kolejny „niesamowity” weekend na uczelni. Perspektywa 13 godzin
dziennie (oprócz piątku) mnie wykańcza. Jedyne co mnie trzyma na tych
studiach to myśl, że kiedyś nawet nie sądziłam, że znajdę się w miejscu,
w którym teraz jestem. Pamiętam jak przechodziłam koło mojego LO, będąc
jeszcze w podstawówce i tak bardzo chciałam tam uczęszczać i udało się,
jestem absolwentką szkoły o której zawsze marzyłam (no może to za duże
słowo)- myślałam. Pomyliłam profile i uczyłam się zupełnie nie tego
czego chciałam i nie wiem czy to był błąd, w każdym razie rok temu
ukończyłam tą szkołę i wtedy zaczęły się schody. Po ostatnim egzaminie
maturalnym zaczęłam szaleć.. I zanim się obejrzałam, nadszedł czas
składania podań do szkół wyższych. Profil, wybrałam od razu, chociaż
zastanawiałam się czy nie iść na coś innego. Zrobiłam dokładnie to samo,
co w LO. Wtedy był to zły wybór, a teraz? Nie wiem, czas pokaże. Będę
inżynierem informatyki, mającą licencjat z grafiki artystycznej, albo
któregoś z tych kierunków (albo obu) nie ukończę i zmarnuję sobie 3,5
roku.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz