Kilka dni temu odbył się u mnie w szkole pierwszy zjazd informatyczny
i w czasie tego zjazdu opiekun naszego roku, przewspaniała Dora Hara
-,- wymyśliła sobie spotkanie (obowiązkowe) i jakiś beznadziejny
wernisaż (który wernisażem nie był – ale o tym za chwilę). Spotkanie
przebiegło w ten sposób, że kilka nowych twarzy przyjechało tylko po to
by się przedstawić, powiedzieć czego będą nas uczyli i przybliżyć nam
swoją przeszłość.. NUDYYYY gorzej być nie może, otóż nie! Może być
jeszcze gorzej. Krótka przerwa na papierosa, wracamy na „obowiązkowy,
ciekawy wernisaż”. Po pierwsze czemu wernisaż jest obowiązkowy? Po
drugie – pewnie obowiązkowy jest dlatego, że to tak na prawdę
najnudniejsze w świecie warsztaty. Bez przygotowania (bo po co nas
uprzedzać) z kilkoma kartkami i naostrzonym na szybko ołówkiem usiadłam
wygodnie na krzesełku. Co będziemy szkicować? Postaci! No jasne, cóż by
innego. Kilka osób z mojej grupy pozowało, ja też! I to chyba była
najciekawsza część (a swoją droga nie wiedziałam jak trudne jest
pozowanie). Później kolejna przerwa na papierosa, ale na zajęcia już nie
wróciłam.
Po kilkunastu minutach było jeszcze gorzej, kiedy
dowiedzieliśmy się, że zjazdy graficzne i informatyczne będą w tym samym
terminie. Zagotowało mi się wszystko w środku.
„- A co z tymi osobami co są teraz na informatyce? Pomyślała pani o nich ? Przecież nie tak miało to wyglądać.
DORA – Cóż (wzruszenie ramionami), będą musiały z czegoś zrezygnować .. „
NO CHYBA ŻART!
Brak komentarzy
Prześlij komentarz