Nie lubię kiedy zmieniają mi instruktora jazdy. Bodajże pan Jacek
jest niesamowicie nadpobudliwy, a jak miałby ADHD to nawet nie
zdziwiłabym się. Zostało mi kilka godzin i dobrze sobie radziłam. Tak mi
się wydawało do dzisiaj, kiedy to usłyszałam, że nie umiem jeździć. A
moje manewry to katastrofa. Nikt mnie jeszcze tak nie zdenerwował.
Miałam ochotę przekazać mu kierownice i niech sam kieruje jak jest taki
wredny. Skręca mi kierownicą w najmniej oczekiwanym momencie po czym
zwala winę na mnie. Na miłość boską on chyba powinien mnie uczyć, a nie
ciągle krytykować i nie tłumaczyć zupełnie niczego. Młody, pewny siebie
koleś zjechał mnie dziś tak, ze odechciało mi się tego całego prawka, a
zwłaszcza jazdy z nim. On ma chyba jakieś uprzedzenie do kobiet, bo
ciągle powtarza, że „kobita za kierownicą to totalna pomyłka”. Dzisiaj
zdawała jedna z jego kursantek po raz trzeci i za każdym razem nie
wyjechała z placyku. Kiedy wsiadła do samochodu zwrócił się do niej z
pytaniem : „Gocha jak można nie wykonać tak prostego manewru? – a po
chwili – przecież uczyłaś się u mistrza”. Facet ma chyba zbyt duże ego.
_________
Za dwa dni egzamin teoretyczny, trzymajcie kciuki.
EDIT:
ZDAŁAM
Brak komentarzy
Prześlij komentarz