Sama się sobie dziwię, jak łatwo przychodzi ci spieprzenie
wszystkiego co było do tej pory dobre i dzięki czemu czułam się kochana i
spokojna o nasz związek. Nie rozumiem tego jak dwoje kochających się
ludzi nie umie utrzymać przy sobie tej harmonii, która daje poczcie
stabilności i bezpieczeństwa. Kilka lat temu na lekcji biologii w
gimnazjum, moja nauczycielka powtarzała ciągle, że problem nigdy nie
leży po jednej stronie. Zawsze ponoć jest tak, że to oboje partnerów
popełniają błąd. Wiem, że to zdanie jest prawdą i uważam, że ta kobieta
ma zupełną rację. Tylko ja nie wiem co robię nie tak. W takich
sytuacjach włącza mi się mój egoistyczny wewnętrzny diabełek i nie
pozwala mi siebie obwiniać. Staram się myśleć racjonalnie, ale uwierzcie
mi, że można zwariować. Nie pamiętam, czy kiedyś byłam tak bardzo
zakochana jak teraz i czy zależało mi tak na drugiej osobie jak to ma
miejsce dzisiaj. Wiem jedno, że nie chcę cię stracić. Nikt nigdy nie
zrobił dla mnie tyle dobrego co ty i jednocześnie nie wyrządził mi
takiej krzywdy. Zupełnie się pogubiłam, ale będę walczyć, bo dla takiej
miłości warto poświęcić całego siebie i nie wolno poddawać się zbyt
szybko.
Zostały 3 dni… do kolokwium. Nauki techniczne nie są moją mocną
stroną i będzie trudno mi zaliczyć to na pozytywną ocenę. Coraz częściej
zastanawiam się czy rzeczywiście potrzebne mi się te studia. A co jeśli
źle wybrałam?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz