Dziękuje tym kilku osobom, które napisały parę słów otuchy.
Scena
jak co roku. Starszy brat wpadł podzielić się opłatkiem i pojechał do
siebie. Bratanka znów nie zobaczyłam. I nie mam skłonności wpraszania
się tam gdzie mnie nie chcą. Jedynym plusem tych świąt jest to, że mama i
siostra się pogodziły, ale wciąż czuć napięcie i obawiam się, że te
miłe spojrzenia i słówka były tylko przy wigilijnym stole, a za moment
zacznie się to samo. Mam nadzieję, że jednak tak nie będzie.
Mojego
najstarszego brata nie było jak wiecie, ale myślę, że tam na górze miał o
wiele lepiej z aniołkami niż tutaj wśród dziwniej, niemiłej atmosfery,
Pierwszy
raz od kilku lat poszłam na Pasterkę i się przynajmniej dowiedziałam,
że mamy nowego księdza. Całkiem młody, ale mówi tak jakoś dziwnie. Dwa
dni świąt zamiast w kościele spędziłam w domu, w ciepłym łóżku. Zniosłam
to wszystko z podniesioną głową i nie płakałam.. Wręcz przeciwnie
uśmiecham się kiedy wiem, że mojemu bratu jest teraz o wiele lepiej.
Z tych pozytywnych zdarzeń..
Weekend z misiem, film, przytulanie,
wygłupy, umilanie sobie czasu jak tylko można. Wspólne posiłki i
wstawanie po 13.00 – tak to lubię. I Ciebie lubię, a nawet Cię kocham i
nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz