Witam was kochani w tak piękny i słoneczny dzionek wraz z moim
zapaleniem oskrzeli. Kiedy inni się opalają i korzystają z majówki oraz
długiego weekendu ja siedzę nad stertą chusteczek i leków na
przeziębienie. Mogłam iść do lekarza i wziąć antybiotyk, ale po co… ? I
kto to w ogóle widział, żeby przy 30 stopniach na plusie, ktoś kichał co
chwila, wypluwał sobie płuca i nie miał siły na nic, a jego organizm
odmawiał współpracy.. Paradoksem tej całej sytuacji jest to, że trzy dni
przed rozwinięciem się tej choroby brałam Vigor, czyli kompleks witamin
na wzmocnienie odporności organizmu. No kino po prostu. Umieram.
Ponadto u mnie zaczyna się wszystko stabilizować. Wygląda na to, że
ryzyko się opłaciło. Jak na razie chowam swoją dumę do kieszeni. Muszę
dorosnąć do odpowiedzialności za drugą osobę, a przede wszystkim nie
mogę być egoistką. Chcę kochać i być kochaną.
PS.Zaczynam pisać opowiadanie, nie wiem czy chcielibyście je
przeczytać. Myślę, że jest całkiem niezłe. Napiszcie co o tym myślicie.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz