piątek, 30 marca 2012

przyszłość

Mam co chciałam. Nie przewidując jak będzie po powrocie, zrobiłam to. Z niecierpliwością czekam teraz na zmianę, a emocję targają mną od wewnątrz. Istnieją pewne ograniczenia do których muszę się teraz stosować – to jasne, że nie zrobię nic głupiego. Ufam sobie i swoim przekonaniom, tylko nie jestem pewna jednej rzeczy, czy to w porządku, że tak oszukana daję koleją szansę. Wiem, że trzeba wybaczać i nie powinno się chować urazy, mój tata zawsze tak mówi, no ale wątpliwości pozostają.
Kończy się marzec; rok temu w tym czasie trzęsłam się ze strachu, kiedy pomyślałam, że za miesiąc matura. Teraz, studiuję na kierunku, który od zawsze mi się podobał i szczerze mówiąc jest już drugi semestr, ale ja nie czuję aby moje umiejętności znaczenie podskoczyły do góry. Mam nadzieję, że się to zmieni.
Jutro piątek, zaczynam kolejny „niesamowity” weekend na uczelni. Perspektywa 13 godzin dziennie (oprócz piątku) mnie wykańcza. Jedyne co mnie trzyma na tych studiach to myśl, że kiedyś nawet nie sądziłam, że znajdę się w miejscu, w którym teraz jestem. Pamiętam jak przechodziłam koło mojego LO, będąc jeszcze w podstawówce i tak bardzo chciałam tam uczęszczać i udało się, jestem absolwentką szkoły o której zawsze marzyłam (no może to za duże słowo)- myślałam. Pomyliłam profile i uczyłam się zupełnie nie tego czego chciałam i nie wiem czy to był błąd, w każdym razie rok temu ukończyłam tą szkołę i wtedy zaczęły się schody. Po ostatnim egzaminie maturalnym zaczęłam szaleć.. I zanim się obejrzałam, nadszedł czas składania podań do szkół wyższych. Profil, wybrałam od razu, chociaż zastanawiałam się czy nie iść na coś innego. Zrobiłam dokładnie to samo, co w LO. Wtedy był to zły wybór, a teraz? Nie wiem, czas pokaże. Będę inżynierem informatyki, mającą licencjat z grafiki artystycznej, albo któregoś z tych kierunków (albo obu) nie ukończę i zmarnuję sobie 3,5 roku.

Brak komentarzy

Prześlij komentarz