środa, 26 grudnia 2012

jak długo?

Za dużo skrajnych emocji. Targają mną jak tylko mogą i myślą, że się szybko poddam. Otóż nie, walczę o przetrwanie w świecie pełnym naiwności i niebezpieczeństw, które czekają na błąd z mojej strony. Popełniam ich dużo, dlatego nie trzeba się zastanawiać zbyt długo jak teraz wyglądają moje losy. Przez pewien czas wszystko stało w miejscu i wciąż przeżywałam retrospekcje! Ale lubię to. Jest niesamowity. Co najważniejsze nie mówię tu o kimś o kim pisałam wcześniej (bo dobrze przewidywałam, że happy endu nie będzie). I chyba jest jak powinno być. Dzieje się powoli, aczkolwiek ostatnio przyspieszyłam akcję. Stał taki... bezbronny. A jego usta smakowały jak cała czekolada świata! Mam go na wyciągnięcie ręki, miałam go od zawsze. I wiecie co? Poczekam...

poniedziałek, 17 grudnia 2012

nie wiem

Niesamowity prąd, dreszcz zalewał moje ciało. Zapomniałam już jak to jest. Zapomniałam jak to się czuje. Jedyne czego mi teraz trzeba to zauroczenia - no naprawdę. Rozsądek wygrywa, ale jest już osłabiony, bo serce się nie poddaje. Jest dziwnie.
Wiem, że nie mogę tak myśleć, nie mogę być egoistką, nie mogę być.. Wpadłam w środek twoich ciemnych oczu. Potrzebowałam zapewnienia, że jest dobrze, mimo tej ciszy, która wydawała się być nieprzerwana. Dostałam je, chyba z nawiązką. Tylko co ja mam teraz z tym zrobić?

środa, 12 grudnia 2012

3 lata

Długo zbierałam się do napisania tej notki, bo tak na prawdę nie wiem od czego zacząć. Niedawno, kiedy przenosiłam się z portalu onet na blogspota prześledziłam wszystkie swoje wpisy z końca 2009 roku, aż do dziś. Otóż mijają nam kochani 3 lata od mojej pierwszej notki. Oczywiście bloga zaczęłam pisać wcześniej, ale później usunęłam go nie pamiętam z jakiej przyczyny, czego teraz bardzo żałuję. Natomiast nieprzerwanie piszę od 3 lat. Porównując moje wpisy z tamtego okresu do tych dzisiejszych zauważam ogromną, no może nie ogromną, ale znaczącą zmianę w pisaniu notek. Niektóre z nich są na prawdę o niczym i czasami mi się wydawało, że pisałam je wtedy pod przymusem, bo przecież coś napisać trzeba. Zaczęłam zastanawiać się jaki na początku miałam cel, do czego chciałam dążyć zakładając pierwszego bloga. Wtedy wydawało mi się, że ludzie i tak tego nie czytają. Oczywiście jest to totalną bzdurą, ponieważ z biegiem czasu zauważyłam, że zdobyłam grono osób, czytelników, którzy analizują mój każdy post i starają się doradzić, wyrazić swoje zdanie na dany temat. Większość z nich przestała pisać, nie wiem dlaczego, bynajmniej ja chyba nigdy nie przestanę. Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała przestać. Nie wiem czy adres bloga ulegnie jeszcze zmianie, ponieważ myślę nad własną domeną i tak jakby "moim osobistym" blogiem, na razie jest mi tu dobrze. Reasumując, chciałam wam wszystkim bardzo serdecznie podziękować za to, że jesteście ze mną i komentujecie każdy wpis. Jest mi niezmiernie miło, że mam dla kogo pisać i cieszę się, że grono to się powiększa.
Tymczasem uciekam pod ciepłą kołderkę z kubkiem gorącej herbaty.
No i mam do was pytanie, czy chcielibyście dowiedzieć się o mnie więcej? Nie wiem, może macie jakieś pytania, na które mogłabym odpowiedzieć?

Do następnej notki..

niedziela, 2 grudnia 2012

mega emocje - LemON

Chciałam się dziś z wami podzielić moimi odczuciami po piątkowym koncercie LemONa w klubie Mocca Music Club w Warszawie. Od przeszło 2 tygodni leżały na moim biurku bilety na ich koncert i wydawało się to tak nierealne i odległe, że sama do końca nie wiedziałam czy uda mi się tam dotrzeć. Oczywiście dostałam od rodziców zakaz jechania autem (bo za daleko, bo się boją, bo to ponad 150 km). Nie chciałam jechać pociągiem, bo pewnie bym się zgubiła w Warszawie chwilę po tym jak bym z niego wysiadła. Dzięki Bogu są na tym świecie osoby, na które można liczyć i nie wiem do tej pory jak mu się za to odwdzięczę! Podjechaliśmy pod klub, kolejka była niesamowita, a temperatura pewnie minusowa. Nie wiem, ale czułam, że zamarzam. Kiedy weszłam do środka przeraziło mnie to małe pomieszczenie, od razu pomyślałam, że na bank wszyscy się nie zmieszczą. Chyba jednak jakoś daliśmy radę, ale ścisk był.. Na początek dostaliśmy dawkę muzyki od genialnego Michała Łoniewskiego (na dole będziecie mięli jego zdjęcie). Niesamowicie uzdolniony młody chłopak! Kto tam był i kto oglądał Must Be The Music, na pewno podzieli moje zdanie. A przy tym Michał to bardzo pozytywny facet. Kilka minut po 22 na scenę wszedł Igor z zespołem. Ten niepozorny, szczupły blondasek usiadł przy klawiszach, a mi na sam dźwięk jego głosu zrobiło się gorąco. Cieszyłam się jak małe dziecko mając go tak blisko siebie! Dosłownie na wyciągnięcie ręki. Kiedy już się "rozsiedli" wygodnie na swoich miejscach z głośników wydobyła się dobrze znana mi melodia "Litaj ptaszko". Później było już tylko lepiej. Od pierwszych wersów wyśpiewanych tym mega niesamowitym głosem do samego końca towarzyszyły mi ciarki! Gdzie tam ciarki, to były CIARYYY ! Skrzypce, gitara, fortepian, perkusja i głos Igora. Tylko tyle wystarczyło bym mogła zapamiętać ten wieczór do końca życia. Autografy zdobyte, płytka podpisana niestety tylko przez 3 członków zespołu, ale to zawsze coś. Igora dogoniłam kiedy wsiadał do taksówki (nie ważne, pewnie i tak uznał, że jestem nienormalna). Przy okazji miałam szansę poprzytulać się troszkę do pana Adama Sztaby (mistrz klawiszy jak dla mnie, niesamowity człowiek) podczas robienia zdjęcia :)
Nie mam pojęcia czy to czas przyśpieszył, ale po koncercie miałam mały niedosyt, chciałam jeszcze i jeszcze! Zamykałam oczy i drżałam przy "Pizno" i "Nice". "Napraw" to już w ogóle majstersztyk! Jeśli macie ochotę zapraszam do kupna płyty LemONa, która miała swoją premierę 27 listopada. Ja wiem, że ich muzyka jest specyficzna, ale ja osobiście nie znam żadnego innego zespołu, który przekazuje tyle skrajnych emocji. W ich melodiach jest wszystko: miłość, smutek, radość, cierpienie. Każdy może "wziąć" coś dla siebie! Chyba nie znajdę innych słów, by opisać co tam się działo, nie ma na to odpowiedniego określenia. LemON wypełnił to małe pomieszczenie swoją wrażliwością, pięknem i co najważniejsze miłością. Ani na chwilę nie zwątpiłam, nie żałowałam, a z każdą następna piosenką porywali moje serducho ze zdwojoną siłą! Bodajże od piątku "Będę z Tobą" jest na 1 miejscu POPlisty za co gratuluję chłopakom i dziękuję każdemu kto głosował. Żałuję bardzo, że Radio Edit tak strasznie różni się od "prawdziwej" wersji, ale cóż zrobić. Mam nadzieję, że was nie zanudziłam tym postem. Po prostu posłuchajcie i pooglądajcie (zdj robiłam ja).


 
 LEMON "PIZNO" -TUTAJ klik
 

Michał Łoniewski @FACEBOOK


Igor Herbut @FACEBOOK
@fanPAGE



LemON @FACEBOOK