środa, 28 grudnia 2011

wtorek

Dziękuje tym kilku osobom, które napisały parę słów otuchy.
Scena jak co roku. Starszy brat wpadł podzielić się opłatkiem i pojechał do siebie. Bratanka znów nie zobaczyłam. I nie mam skłonności wpraszania się tam gdzie mnie nie chcą. Jedynym plusem tych świąt jest to, że mama i siostra się pogodziły, ale wciąż czuć napięcie i obawiam się, że te miłe spojrzenia i słówka były tylko przy wigilijnym stole, a za moment zacznie się to samo. Mam nadzieję, że jednak tak nie będzie.
Mojego najstarszego brata nie było jak wiecie, ale myślę, że tam na górze miał o wiele lepiej z aniołkami niż tutaj wśród dziwniej, niemiłej atmosfery,
Pierwszy raz od kilku lat poszłam na Pasterkę i się przynajmniej dowiedziałam, że mamy nowego księdza. Całkiem młody, ale mówi tak jakoś dziwnie. Dwa dni świąt zamiast w kościele spędziłam w domu, w ciepłym łóżku. Zniosłam to wszystko z podniesioną głową i nie płakałam.. Wręcz przeciwnie uśmiecham się kiedy wiem, że mojemu bratu jest teraz o wiele lepiej.
Z tych pozytywnych zdarzeń..
Weekend z misiem, film, przytulanie, wygłupy, umilanie sobie czasu jak tylko można. Wspólne posiłki i wstawanie po 13.00 – tak to lubię. I Ciebie lubię, a nawet Cię kocham i nie mam co do tego żadnych wątpliwości.

piątek, 23 grudnia 2011

inaczej

Te święta będą zupełnie inne. Została nas już tylko trójka. Mama wciąż nie odzywa się z siostrą, mój brat ze swoją dziewczyną nawet pewnie nie wpadnie złożyć życzeń, a mieszka tak blisko. Co rok przyjeżdża na 5 minut łamie się z nami opłatkiem i wraca do niej. Swojego bratanka nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałam. A mój drugi brat już nigdy nie usiądzie z nami do stołu, ale wierzę, że z nami jest. Mimo, że go nie będzie to chyba jedyna osoba, która będzie najbardziej obecna. Jego stratę na razie odczuwam najbardziej. Minął już rok od jego śmierci, a do mnie to wciąż nie dotarło. Tłumaczę sobie, że po prostu nie może go być w te święta. Nieraz wykręcał nam taki numer i znikał z domu na parę tygodni, miesięcy. Także jeśli powiem, że wcale nie chcę tych świąt to przynajmniej wiem, że nie chcę ich z konkretnego powodu, a nie dlatego, że większość jest takiego samego zdania jak ja. Moja rodzina odbiega strasznie pod względem idealności. Nawet nie idealności, ale normalności. Po prostu niech ten rok się już skończy!

poniedziałek, 19 grudnia 2011

przerwa

Przerwa świąteczna to najlepsze co mogło nadejść. Inaczej wyobrażałam sobie studiowanie, ale jest tak jak jest; płace miesięcznie prawie 400zł więc zamiast narzekać muszę po prostu wziąć się porządnie do pracy, przetrwać sesję i cieszyć się, że mam święty spokój na jakiś czas. Na obecną chwilę trochę mnie to wszystko męczy.
Nie wiedziałam co mam napisać. Zastanawiałam się nad notką świąteczną, ale na to jeszcze przyjdzie pora. Opowiem wam co ostatnio zauważyłam u siebie w grupie. Jest taki jeden chłopak(nazwijmy go X) całkiem na luzie, niby to nieśmiały i z  kompleksami, ale za nic w świecie nie daje tego sobie poznać. Irytująca, a zarazem intrygująca i ciekawa osobowość. Jest też drugi chłopak (nazwijmy go Y). Początkowo bardzo cichy, zabawny. Minęło już kilka zjazdów i zauważyłam, że przebywają oni ze sobą bardzo dużo czasu. Widać, że fajnie się dogadują i może wszystko by było ok, ale z tego co zauważyłam chłopak Y bardzo zaczął upodabniać się do chłopaka X. Czasem naśladowanie zachowania jest całkiem identyczne i nie wiem czy on rzeczywiście miał taką naturę od zawsze czy po prostu próbuje się wpasować w towarzystwo. Nie przeszkadza mi to, ale czy takie zachowanie nie sprawia, że chowamy się w cień przypuszczalnego chłopaka X? Dusza towarzystwa zawsze się wyróżnia i „papugowanie” po nim pewnych zachowań jest po prostu czasem śmieszne. Już taka jedna osoba jest w moim środowisku i jej kopia niczego innego nie wnosi.
Zaczęłam się zastanawiać, czy żeby zdobyć uznanie grupy, musimy się podporządkowywać pod lidera? Korzystamy na tym czy tracimy? Mnie osobiście się to nie podoba, ponieważ jest to tuszowanie swojego prawdziwego „ja”, ale jeśli ktoś to pochwala to oczywiście jego sprawa. Notka długa, wiem, ale nie mogłam jej skrócić…
Jeśli ktoś dotrwa do końca, to piszcie swoje zdanie w komentarzach. 

piątek, 9 grudnia 2011

codzienność

Nie mam pomysły na notkę, ale dawno nie pisałam, dlatego postanowiłam, że chociaż te parę zdań wydedukuję. Jak tam u was z pogodą? U mnie wieczorem zaczął padać śnieg, w nocy stopniał, rano wiem od mamy, że też padał, a teraz nie ma po nim śladu. Kiedy w końcu będziemy mogli zatopić się w tym białym puchu? Nie lubię zimna, jestem strasznym zmarzluchem, ale święta bez śniegu to już nie to samo.
Od kilku tygodni rozglądam się za samochodem. Kupno auta nie jest takie proste jak mi się wydawało. Na nowiutkie prosto z salonu niestety mnie nie stać (uroki studiowania), szkoła jest droga i w dodatku siedzę rodzicom na głowie, wynajęcie mieszkania to też nie prosta sprawa. A o znalezieniu pracy już nie wspomnę. Teraz rozumiem tych wszystkich starszych ludzi, którzy powtarzali mi, że jeszcze będę chciała wrócić się do podstawówki. No może nie do podstawówki, ale nie chciałabym mieć więcej jak 15 lat.. Czas leci strasznie szybko. Czuję jakbym wczoraj kończyła 18 lat, a tu już prawie dwa lata od tego czasu minęło.
Nie będę was więcej zanudzać. Notka bez ładu i składu. Wracam do codzienności i do mojego Skarba, którzy właśnie przygotował mi obiad.

piątek, 2 grudnia 2011

istnienie

Zostaliśmy stworzeni po to by kochać. Mamy dawać szczęście innym i tyle samo czerpać z przyjemności jego dawania. Zastanawialiście się kiedyś, co by było gdyby na świecie nie istniała miłość. Co by wtedy zostało? Ciągłe narzekanie, jak to nam na źle, wciąż brakuje pieniędzy, jesteśmy nieszczęśliwi. A przecież właśnie w takich momentach chcemy położyć się do łóżka po tym ciężkim dniu i przytulić się do ukochanej osoby, która jest dla nas w tym jednym momencie całym światem i wtedy już nic nie wydaje się trudne!

Chcę Cię kochać, zawsze, na zawsze!

środa, 23 listopada 2011

bezgranicznie

Co znaczy bezgranicznie? Czy zdolni jesteśmy zrobić coś bezwarunkowo? Kiedyś poświęcenie było wyznacznikiem honoru. Teraz kiedy chcemy coś zrobić dla drugiego człowieka jesteśmy podejrzewani o to, że żądamy czegoś w zamian. Niewiarygodne jak wzrok człowieka i jego zachowanie może się zmienić kiedy uświadomimy mu, że daną rzecz robimy z dobrego serca, z sympatii czy też dla dobrego uczynku. Podejrzenie o to, że czegoś chcemy od tej osoby sprawia, że odechciewa się jakiejkolwiek pomocy. Przynajmniej ja tak mam. Co się stało z tymi ludźmi. Czy zwykłe człowieczeństwo jest dziwactwem? W takim razie jaki sens ma dobroczynność?
Chciałabym być bezgranicznie i bezwarunkowo kochana. Ponoć tak jest, ale czemu tego nie czuje? Czy zaliczam się już do tych dziwaków, niedowiarków?

sobota, 12 listopada 2011

inna ja

Wiecie, że kiedyś ktokolwiek mógłby mi wejść na głowę, a ja nawet bym się nie odezwała? Byłam jak taka mała, szara myszka, nic nie wiedząca o świecie, wolałam się nie odzywać aby nie być wyśmianą bądź obrażoną. Wszystkiego się bałam i dlatego wszyscy mogli grać sobie na moim zaufaniu jak chcieli, bo nie obchodziło ich co ja czuje. Z wiekiem to się zmieniało. Zaczęłam być bardziej pewna siebie i odpyskiwałam na wszystkie obelgi ze strony „wrogów” Oczywiście to były jakieś szczeniackie zagrywki zupełnie nic nie znaczące, ale dzięki temu zyskałam już jakiś szacunek i coraz mniej osób bawiło się mną jak marionetką. Z perspektywy czasu jak na to patrzę, teraz stałam się zupełnie inną, silniejszą osobą. Wszystkim na około odpyskuję jak coś mi się nie spodoba, ale ma to swoje minusy. Bodziec negatywny wysyłany przeze mnie oddaje negatywną reakcję, bądź na odwrót i sama widzę, że czasem nie daję już sobie z tym rady. Jak mam się uspokoić? Odbija się to na wszystkich dookoła i na moim związku. A ja generalnie jestem zakłopotana i czuję się bezsilna. Może zyskałam jakiś szacunek czy poszanowanie u innych, zaczęli mnie traktować jak dorosłą, a wcześniej jako dziecko jako równo sobie, ale jakim kosztem. Nigdy nie lubiłam takich osób, a teraz sama się nią stałam.

wtorek, 1 listopada 2011

pamięć

Kolejny rok, kolejny 1 listopad. Niektórym ten dzień się nie podoba. Chociażby dlatego, że nie lubią wracać do wspomnień, a takowe przychodzą gdy widzimy nazwisko na grobie bliskiej nam osoby. Byłam dziś na cmentarzu. Nie odwiedziłam wszystkich, ponieważ nie starczyłoby mi na to czasu, ale poszłam do tych najbliższych. Do wspaniałej kobiety, która zawsze kojarzyć mi się będzie z uśmiechem na twarzy i poczuciem humoru. Do szwagra, który wkurzał mnie niesamowicie, ale dlatego nasza więź była tak silna, on też to czuł. Odwiedziłam moją rówieśniczkę. Biedaczka nie miała tyle szczęścia co inni, a prowadzący samochód widocznie nie miał zamiaru stosować się do przepisów. Najtrudniej było mi spojrzeć na zdjęcie przyjaciela, który wielokrotnie mi pomagał. No, ale nic; ten dzień już się kończy. Kładąc się spać będę mogła powiedzieć tym wszystkim osobom – pokój wam. Tęsknie za tymi ludźmi, ale wiem, że kiedyś się zobaczymy.
Dostałam list i wiecie, że przyszło mi na myśl odpisanie na komputerze odpowiedzi i wysłanie… A gdzie tradycja? Chyba jednak odpiszę ręcznie.

środa, 26 października 2011

nic nie trwa wiecznie

Czy Bóg chce mnie ukarać za to, że cieszę się swoim szczęściem? Ilekroć pomyślę, że jestem zadowolona z przebiegu zdarzeń, w pewnym momencie wszystko się wali. I w sprawach zawodowych, na uczelni, w domu, w sprawach uczuciowych, no dosłownie wszystko się niszczy kiedy tylko przejdzie mi przez głowę myśl, że w końcu mi się układa. Nie wiem czym jest to spowodowane, nie mam pojęcia także czy to przez moje dążenie do swoich celów. Ciągle coś się teraz dzieje. Jestem spięta, potrzebuję odprężenia, ale przecież od niczego nie ucieknę. Jestem wściekła i nie mam jak tej wściekłości wyładować. Zastanawiam się kiedy to wszystko minie.

wtorek, 18 października 2011

bday

Jak się coś dzieje to uciekam tutaj. Już się do tego przyzwyczaiłam i zawsze mam nieodpartą chęć napisania wam tego co aktualnie czuję. A teraz czuję zakłopotanie, strach, niepewność. Towarzyszy mi szczęście i ból jednocześnie. Wiem, że trudno sobie to wyobrazić, ale taki już mam dzień. Zapomniałam o tym cholernym bojlerze i o mało co rura nie wywaliła. Zestresowana i wkurzona  pojechałam na egzamin i sama do tej pory w to nie wierzę, ale zdałam!! Egzaminator był całkiem sympatyczny, chyba miał dobry dzień. Aczkolwiek można spojrzeć na to w ten sposób, że byłam jego pierwszą „ofiarą”, dlatego nikt nie zdążył go jeszcze zdenerwować.. Nie sprawił, że się zestresowałam, pozwolił mi się wyciszyć i skupić. Jechałam na prawdę ostrożnie. I dziękuję tym wszystkim kierowcom, którzy tak chętnie przepuszczali mnie kiedy zmieniałam pasy ruchu. Jakiś dzień dobroci dzisiaj. Pierwszy raz spotkałam się z taka kulturą na drodze.
Po powrocie nie było już tak kolorowo. Ale na razie nic nie będę pisać. Nie dopuszczam nawet takiej myśli do siebie.

Wiecie, że sekret działa? Do tej pory nie wierzyłam, ale teraz wierzę i żałuję, że nie odkryłam jego filozofii wcześniej! To jest po prostu genialne. Ktoś, kto czytał książkę lub oglądał film pod tym tytułem, wie o czym mówię. Za każdy dzień będę wdzięczna! Obiecuję.
PS. Dla pana Eminema z okazji 39 urodzin wielkie Happy Bday.

wtorek, 11 października 2011

przełom

Coś się dzieje, coś dobrego. Nie wiem na ile mogę zaufać moim uczuciom, na ile mogę sobie pozwolić, ale jestem dobrej myśli. Wiem, że nie wszystko też ode mnie zależy, ponieważ jedna osoba sama nie może stworzyć szczęśliwego związku, aczkolwiek nie boję się. Coraz częściej zauważam jak się zmieniłam przez te lata, odkąd poznałam mojego faceta. Jestem odważniejsza, bardziej wrażliwa, pragnę być kochana. Wcześniej tego nie czułam, nawet nie było dla mnie ważne czy uda mi się kiedyś znaleźć prawdziwą miłość. Obecnie nie wyobrażam sobie, abym mogła być z kimś innym. Mimo, że pochodzimy z różnych miast i wcale nie musieliśmy się poznać, los dał nam szanse. Przeciwieństwa się przyciągają. Przez te kilkadziesiąt miesięcy udało mi się wpłynąć na życie mojego partnera do tego stopnia, że teraz jest on w stanie zrezygnować z czegoś, czego ja nie lubię, nie pochwalam, boję się, aby być ze mną, wspierać mnie i nie pozwolić na to, żebym  czuła się zaniedbana, zagrożona czy zmartwiona. Zdarzają się wpadki i małe nieporozumienia, ale jedno spojrzenie w jego niebieskie oczy, jego uśmiech sprawiają, że po chwili jest już wszystko w porządku. Dziękuję ci za to bardzo. Z pewnością mogę stwierdzić, że jestem zakochaną kobietą z wzajemnością.
Na koniec tej bardzo osobistej i ważnej dla mnie notki chciałam tylko wspomnieć, że ludzie, którzy nam zazdroszczą potrafią być bardzo złośliwi. Widzą atrakcyjną kobietę i potrafią nazwać ją dziwka. Kiedy ktoś jest bardziej wyrozumiały i tolerancyjny, uważają, że jest zacofany i nie zna się na panujących trendach czy też „liżą dupy” aby się komuś przypodobać. Tak zwani hejterzy potrafią nawet wmówić komuś, że podaje się za kogoś kim nie jest. Ludzie, mamy XXI wiek, ogarnijcie się i zamiast obrażać kogoś z anonima czy też na zablokowanych portalach społecznościowych, wsiądźcie w samochód, tramwaj, pociąg wybierzcie się do danej osoby i powiedzcie jej to w twarz. A kiedy gra nie jest warta świeczki, dajcie sobie spokój. Nie warto dla popularności w necie robić z siebie pośmiewisko.

środa, 5 października 2011

dziś nie ma tytułu

Kaszel nadal męczy, na szczęście katar już przeszedł. Zatoki są w opłakanym stanie. Mam nadzieję, że to wszystko już przechodzi i za kilka dni będę w pełni sił. Zaraziłam wszystkich domowników, no trudno. Mówiłam im żeby się trzymali ode mnie z daleka.
Jestem szczęśliwa, w końcu mi się udało! Nie powiem wam jeszcze co, bo nie chcę zapeszyć. Może się los odwrócił, karma dotknie kogoś innego. Do tej pory myślałam, że mnie już nie opuści.. Niech już nie wraca! Przemyślałam parę spraw i wiem co robiłam źle. Będę się teraz starać i zmienię wszystko w miarę możliwości. Musi być dobrze, nie wyobrażam sobie czegoś innego.
Dziś już nic nie wymyślę, dlatego zostawiam was, ale niedługo wrócę.

piątek, 30 września 2011

wirus

Od kilku dni mój organizm odmawia posłuszeństwa! Gardło pali mnie przeokropnie. Kaszel nie daje spać, a powietrze wydaje się bardzo ciężkie. Leżenie w łóżku nic nie daje, garść leków tylko mnie osłabia. Wiem, że powinnam się wybrać do lekarza, ale nie mam siły się jakoś ogarnąć i wstać z łóżka!
Samopoczucie nie jest najlepsze, a w dodatku dziś dowiedzieliśmy się, że siostra mojej mamy zmarła kolo południa. Jak widać nie każdy potrafi wygrać z rakiem. Szkoda mi takich ludzi, niektórzy są na prawdę młodzi, jeszcze tak mało widzieli na świecie, nie doświadczyli niektórych rzeczy, nie zdążyli spróbować wszystkich przyjemności, nie nacieszyli się w pełni życiem i nie odkryli kim tak na prawdę są. To smutne, rzeczywistość dobija nas do ziemi jeszcze lepiej niż grawitacja. Wierzę, że cioci będzie lepiej tam na górze.
Zwariowałabym sama w tym domu, ale ma się kto mną opiekować. Mój M wziął wolne do końca tygodnia i ładnie się mną opiekuje. Robi mi ciepłe herbatki i zawsze jest, kiedy czegoś potrzebuje, za to bardzo Ci dziękuję kochanie!

piątek, 23 września 2011

samotność w sieci

„-Co takiego jest w tym facecie z Niemiec? Rozum nie przyznaje, że jest mądry.
Ale mądrych facetów jest mnóstwo.
-Nie zrozumiesz tego. Ile kostek?
-Ty się serce nie wywyższaj. My jesteśmy tylko chemią. Twoja reakcja jest po prostu inna.
-A nawet mówisz rozumnie, ale są rzeczy których nigdy nie pojmiesz.
-Nie, nie ja wiem. Chodzi ci o miłość, ale pamiętaj, z wszystkich rzeczy wiecznych,
miłość trwa najkrócej.
-Nienawidzisz miłości, bo kiedy przychodzi, wyłączają cie.
-Ja to neurony, dendryty, podwzgórze, śródmózgowie i ciało migdałowe,
a ty to głównie neuroprzekaźniki: fenyloetyloamina, dopamina i katecholamina.
-Rozumku, mógłbyś mi na jakiś czas wyłączyć sumienie? Dokucza mi.
-Odkąd znasz tego Jakuba, nieustannie przyspieszasz, zwalniasz,zalewasz mnie dopaminą,
budzisz mnie w środku nocy albo w ogóle nie dajesz spać.
Dlaczego to robisz serce? Boisz się, że kiedyś będziesz biło nad tortem, tragicznie pełnym świeczek, i pomyślisz, że twój czas minął, a ty niczego nie przeżyłeś tak? Żadnej prawdziwej arytmii,
żadnej romantycznej tachykardii albo chociaż migotania przedsionków,
a może ograniczenie się do bicia dla jednego tylko mężczyzny budzi w tobie lęk, przed zmarnowaną szansą.
-Myślałam, że to minie, że to taka… chwilowa nieregularność,
w reakcji na chłód i pustkę, obojętność, ale teraz chyba chcę, żeby ta… nieregularność trwała. Bardzo chcę.”

środa, 21 września 2011

i nie opuszczę cię…

Kolejna para ślubowała sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz, że nie opuszczą się na wieki. Nigdy, przenigdy nie płakałam na takich uroczystościach. Zawsze tylko miałam uśmiech od ucha do ucha i cieszyłam się ich szczęściem! Ale tym razem kiedy spojrzałam na pannę młodą, na jej oczy, na to jak ona patrzyła na pana młodego, zauważyłam jak bardzo go kocha i nie jedna łza spłynęła po moim policzku. Żeby tego było mało ksiądz przeczytał najpiękniejszy hymn o miłości jaki tylko może być!
 1 List do Koryntian
:
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma. [...]
Większość z was pewnie zna ten hymn! Patrząc na zakochanych i słuchając tych słów, można się wzruszyć! Wesele było pełne pozytywnej energii, a orkiestra była cudowna! Na poprawinach też się wybawiłam. Wstałam godzinę przed uroczystością. Ale zdążyłam. Gratuluję młodym i życzę im wytrwałości w postanowieniach.
Złapałam welon, a mój M muszkę… Ale na nas jeszcze nie czas.

czwartek, 15 września 2011

płynie nam czas

Jest dobrze, ostatnimi czasy jest bardzo dobrze, aż boję się, że to wszystko pryśnie. Na obecną chwilę na mój związek z M nie mogę narzekać. Nauczył się słuchać, jest coraz mniej nieporozumień i kłótni. Ja wiem, że w każdym związku są zgrzyty i nie ma ideałów. I może to samolubne, ale ja bym chciała mieć idealny związek. A z drugiej strony to może być nudne. No nie wiem, po prostu bardzo chcę, aby było tak jak teraz.
Dzisiejszy dzień jest wyjątkowy. Rok i 1o miesięcy temu ja i mój M postanowiliśmy być razem. To było 699 dni wstecz. Nic więcej dziś nie dodam. Nie mogę myśleć, wciąż mam w głowie wczorajszy dzień. Było mega miło.
Dziękuję za tak liczne odwiedziny i komentarze.

piątek, 9 września 2011

portale społecznościowe

Odejdę dziś troszkę od tematu mojego życia, a zajmę się tematem powszechnie znanym. Internet jest przesiąknięty różnymi portalami społecznościowymi. Z jednej strony mam sentyment do jednego z nich, ponieważ poznałam tam mojego obecnego chłopaka i jesteśmy szczęśliwi już prawie dwa lata. Z drugiej strony, na takich portalach zakłada się różne strony (fanclub, fanpage). Jeśli jakaś gwiazda założy sobie tam konto to powinna się liczyć, że może być ośmieszana, komentarze mogą być krytyczne, ponieważ tzw antyfani, hejtersi są po prostu zwierzyną, a nie ludźmi.
Zamiast napisać : „Nie podoba mi się jak śpiewasz, powinnaś popracować nad głosem” to wolą napisać : „Nie podoba mi się to jak wyglądasz żałosna świnio, smerfie, grubasie” itd….
Zamiast napisać : „Nie jestem twoim fanem nie pochwalam tego co robisz, ale szanuję cię jako człowieka” to wolą napisać : „Ty dziwko, jeszcze Ciebie brakowało w tym biznesie. Zejdź ze sceny zanim zostaniesz obrzucona pomidorami idiotko”
Zamiast napisać : „Według mnie nie masz oryginalnego głosu, jest przeciętny, ale musi coś w tym być skoro się podobasz producentom” yo wolą napisać : ” Ciekawe jakim kretynem trzeba być żeby wkładać kasę w takie beztalencie jak ty!”
Mogłabym wymieniać tak w nieskończoność. Nie dość, że tym ludziom brak tolerancji, to większość jest po prostu zimnokrwistymi rasistami. Na fanpage np. Seana Kingstona można spotkać komentarze : Ty bambusie; asfalcie; spadaj na drzewo małpo(przy czym oni nie używają słowa „spadaj”). No ludzie.
Oglądałam ostatnio VMA 2011 na MTV. Zaskoczyło mnie strasznie jak artyści z zagranicy potrafią być wobec siebie szczerzy, przyjacielscy, potrafią się wspierać i mówić takie cudowne rzeczy osobie. W Polsce takie zjawisko nigdy nie wystąpi. Aż żal pomyśleć, że żyję w takim kraju.

wtorek, 6 września 2011

brak zajęcia

Zaskoczyła mnie ilość komentarzy pod poprzednią notką, cieszę się, że chętnie komentujecie. Już dawno nie odwiedziła mnie taka ilość osób i mam nadzieje, że to się nie zmieni.
Nadal mam wakacje, nie mogę znaleźć pracy. Zaoczne studium mi na to nie pozwala. Nikt nie chce zgodzić się abym pracowała tylko w tygodniu… Weekendy są mi potrzebne na szkołę. No niestety może niedługo się coś zmieni. Wysłałam swoje zgłoszenie do tylu firm, a tylko dwie odpowiedziały. Jedna to firma internetowa, namawiałabym ludzi do przekazywania darowizny na jakieś tam rzeczy. Jednak myślę, że to oszustwo bo połowa tej kasy trafiała by do rąk właścicieli strony. Zrezygnowała. A z drugiej pary nie skorzystałam, bo w dzień rozmowy kwalifikacyjnej miałam egzamin na prawo jazdy i nie zdążyłam. Wszystko na przekór, martwi mnie to. Mama ciągle mi mówi, że mogłabym się zająć czymś pożytecznym, ale to nie takie łatwe jak jej się wydaje. I zdana matura wcale mi nie pomaga. Zaczynam żałować, że nie poszłam do technikum. Może miałabym teraz jakiś zawód i byłoby mi łatwiej ? .. No cóż los nigdy mi nie sprzyja.
Bardzo spodobała mi się ostatnio piosenka GRUBSONA, sami posłuchajcie! 
EDIT:
jeśli kogoś nie ma w linkach, to proszę pisać, chętnie dopiszę
Znalazłam świetne suwaczki, dzięki czemu mogę sprawdzić ile czasu  już jestem z moim kochanym. Polecam. [klik]

piątek, 2 września 2011

dzień bloga 2011

Wiem, wiem, że to było 31 sierpnia, ale ja nie miałam czasu napisać notki. Ciągle nie mam czasu na nic. Bo… bo mi się nie chce. No dobra, ale zasady zabawy są takie: Muszę wytypować 5 blogów, które czytam, a dla was mogą być one nieznane. W ten sposób mamy okazje wszyscy lepiej się poznać i takie tam. No to zaczynam.
1. Pierwszy blog prowadzi dziewczyna, którą bardzo polubiłam i nigdy nie mogę doczekać się następnej notki. Zachęcam was do czytania jej bloga. Kiedyś dziewczynawampira, a dziś  - zeppelinowa
2. Drugi blog prowadzi chłopak o imieniu Krystian, którego znam osobiście, ale jego artystyczna dusza wciąż mnie zadziwia, nie da wyczytać się z jego postaci, jak bardzo wrażliwy jest na  piękno – pijanyszczesciem
3. Trzeci blog prowadzi dziewczyna, której historie zawsze ciekawią, a kiedy się ją czyta nie ma poczucia znudzenia, wręcz przeciwnie, chce się więcej – Labrava
4. Czwarty blog odwiedzam najczęściej. Prowadzi go dziewczyna o niezwykłym wnętrzu i ciekawym uosobieniu. Kiedy trafiłam na jej blog dobrych kilka miesięcy temu, od razu zabrałam się za czytanie jej historii od samego początku. Niesamowicie silna i zabawna – Paulina804
5. Nie mam pomysłu na piąty blog. Nie wiem ilu z was może ją lubić, a ilu nienawidzić, ale zaryzykuję. Kiedy mam czas chętnie przysiadam i czytam blog Honoraty Skarbek. Obecnie w okół niej dzieje się dużo, kiedyś była zwykłą blogerką i być może na pamięć starych czasów wspomnę ją tutaj – Honey
Mam nadzieję, że choć troszkę wam przybliżyłam inne blogi, i że tak jak ja będziecie czytać i komentować w miarę często.

wtorek, 30 sierpnia 2011

strach, spokój, wsparcie

Dziękuję tym, którzy napisali słowa otuchy. Teraz jest zdecydowanie lepiej. Przez to co zrobiłam ostatnio (strasznie żałuję, że nie mogę wam napisać, co to takiego) nasze relacje (moje i mojego chłopaka) się poprawiły. Pokazał mi jak mocno mnie wspiera i jest ze mną w najtrudniejszych chwilach. Ja już nie chce przechodzić przez to kolejny raz. Dwa razy i na tym koniec. Przez tą całą sytuację czuję się zdegradowana do najniższego poziomu społecznego. Tak nie postępują ludzie tylko zwierzęta, za co bardzo, bardzo przepraszam. Wiem, piszę niezrozumiale i nie wiecie o co chodzi, wybaczcie. Po prostu mam nadzieję, że kiedyś samej sobie to wybaczę.
Rok szkolny się zbliża. Wytłumaczy mi ktoś jedną rzecz? Na stronie szkoły pisze, że zajęcia dla osób rozpoczynających drugi, trzeci… semestr zaczynają się 10-11 września , a dla osób zaczynających pierwszy semestr jest napisane, że inauguracja rozpoczyna się 17-18 września. Po czym pod spodem jest tabela i pierwsze zajęcia są już 8,9,10 września. Ale dla kogo nie pisze. Rozpoczynam pierwszy semestr studium policealnego, ale już na wstępie mam pod górkę.

A no i świetnie, bo 17-18 mam wesele przyjaciółki, czyli inauguracja mnie ominie?…

PS. Szukam sukienki na tę okazję. Jakieś pomysły, inspiracje?
Co założyć na poprawiny?

piątek, 19 sierpnia 2011

czas mnie goni

Co można zrobić w sytuacji, kiedy nie potrafię zaufać osobie, którą bardzo kocham? Nie chcę go stracić, nie chcę żeby on mnie porzucił, a słowa „to koniec” stają się coraz bardziej rzeczywiste. Nie rozumiem całkowicie jak dwie osoby mogą tak bardzo nie móc się porozumieć. Żałuję każdego słowa, które zraniły jego serce.
Niemniej jednak mam wielką nadzieję i bardzo chcę wierzyć w to, że wszystko się uda.
Egzamin praktyczny coraz bliżej. Przydałyby się jakieś dodatkowe godziny jazdy, ale jakoś nie mam na to czasu. Potem będę tego żałować. I będę mówić sobie, że mogłam bardziej się przyłożyć to może bym zdała. Zawsze tak jest!
W dodatku od września znów szkoła. Dobrze, że zaocznie to będę miała więcej czasu na pracę (?). Jeśli dostanę tą pracę o której marzę to będę bardzo zadowolona. Mogłoby mi się w końcu coś udać.

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

bez tytułu

To co znajduje się poniżej nie jest mojego autorstwa. Znalazłam to na jednej ze stron internetowych i jest tak prawdziwe i głębokie, że nie mogłam się oprzeć, aby wam tego nie pokazać.
„Chciałabym być Twoją ulubioną dziewczyną, chciałabym byś myślał, że jestem powodem, dla którego żyjesz tutaj, na tym świecie i chciałabym, aby mój uśmiech był Twoim ulubionym rodzajem uśmiechu, a sposób w jaki się ubieram, najbardziej Ci się podobał. Chciałabym, abyś mnie nie pojmował, a jednak wiedział doskonale, jaka jestem. Chciałabym, byś trzymał mnie za rękę, kiedy jestem zdenerwowana i zła i chciałabym, abyś zawsze pamiętał jak wyglądałam, kiedy pierwszy raz na Ciebie spojrzałam, ale przede wszystkim chciałabym, abyś mnie kochał, abyś mnie potrzebował i chcę, abyś beze mnie czuł się niekompletny i żeby beze mnie Twoje serce było złamane i abyś beze mnie spędził wszystkie noce bezsennie, abyś beze mnie nie mógł jeść i żeby myśl o mnie była ostatnią myślą przed Twoim snem”.
Piękne prawda?
A tak poza tym to u mnie wszystko dobrze. Martwię się tylko z jednego powodu, ale mam nadzieję, że to chwilowe. Chcę w to wierzyć. MUSZĘ! Szkoda by było wszystko niszczyć. Nie chcę się tak czuć. Chowam dumę do kieszeni, ale nie wiem jak długo wytrzymam. Mam zbyt szaleńczy temperament i beznadziejny charakter!

___________________
NUTKA

niedziela, 31 lipca 2011

sobota

Jest sobota, około 13:06. Ja wciąż siedzę w piżamie z nieułożonymi włosami, zajadając parówkę i popijając kawą. Miś nie przyjechał, został jeszcze dzień na wsi, ponieważ nie miał go kto podwieźć na autobus. A mówiłam zrób prawko!
Ja jestem już po dwóch godzinach. Powiem wam, że za długą przerwę miałam. Instruktor mówi, że dobrze mi idzie, ale ja nie jestem zadowolona! Narobię sobie niepotrzebnego stresu i oczywiście mnie to sparaliżuje, mimo to egzamin trzeba ustawić!
Mam ochotę na sesję. Gdzieś w plenerze, ale słońca brak i zdjęcia będą nieładne, a jeszcze dodać do tego moją twarz to już w ogólne nie będzie się ich dało nigdzie upublicznić… :)
Mam w końcu mojego HTC, tak na niego czekałam ! Ale z tym darmowym dostępem do facebook’a to chyba jakaś ściema. No nic zobaczymy. Jak załapię o co tak na prawdę w nim chodzi to się z wami moją wiedzą podzielę.
A teraz uciekam, bayoo!
____________________________________________
Czekam na Ciebie.
NUTKA

środa, 27 lipca 2011

od początku

Jak to na powrót przystało, wracam z nowym szablonem, nowymi notkami, nowym zapałem i nie mam zamiaru już z tego rezygnować. Tak cholernie brakuje mi pisania, że sama w to nie wierzę. Tak wiem, wiem trochę mi to zajęło, ale patrzcie W KOŃCU JESTEM.
Moje włosy dają mi się we znaki, z takim kolorem to ciągle trzeba je pielęgnować. Dobrze zrobiłam, że je zafarbowałam. Nie spotkałam się jeszcze z negatywnym komentarzem, wszyscy mówią, że jest super.
Cytuję moją przyjaciółkę: „Jesteś jakaś taka żywsza teraz” – No kocham Cię normalnie.
Jutro znów zaczynam jazdy i strasznie się denerwuję. A no właśnie, bo ja chyba się nie chwaliłam, ale zdałam teorie – po raz drugi, ponieważ minęło pół roku i musiałam powtórzyć. Zdałam lepiej niż za pierwszym razem bo teraz miałam 0 błędów. Wyszłam pierwsza z sali komputerowej i byłam z siebie strasznie dumna. Pomijając ludzi, którzy patrzyli się na mnie jak wychodzę z egzaminu po około 3 minutach. Ale co ja tam miałam robić? Byłam pewna siebie i to mnie nie zawiodło.
Co dalej? No na razie nie mam pomysłu, ale jak coś mi się przypomni to dopiszę.
PS. Zwracam się bezpośrednio do Ciebie! Zastanów się dziewczyno co się z Tobą dzieje. Martwię się. Zamiast przyjść do mnie i pogadać, zwierzyć się przyjaciółce, to Ty zamykasz się z sobie i z nikim nie rozmawiasz. No przecież tak nie może być!
                                                                         Kocham Cię miśku ! < 3
NUTKA

środa, 22 czerwca 2011

nowy szablon

Szablon jest niesamowity, strasznie mi się podoba. Za chwilę jadę do szkoły zawieźć resztę papierów. Boże, jak mi się nie chce. Skończyłam już szkołę średnią i powinnam zacząć studia, ale najpierw robię rok studium policealnego, a dopiero potem studia, tak będzie najlepiej.
Wczoraj byłam u lekarza potem u fotografa i musiałam poczekać na zdjęcia, no i zobaczyłam nowy sklep. Grzechem byłoby gdybym do niego nie weszła. Może i mam problem, ale kupiłam następną parę pięknych butów. Już nie mam ich gdzie mieścić. No sama się teraz z siebie śmieje, ale raz się żyje. Dzisiaj mam zamiar je przetestować.
Nowo wybraną szkołę mam jakieś trzydzieści parę kilometrów od domu czyli ponad godzina jazdy. A jeśli o jeździe mowa – znów wzięłam się za testy, mam zamiar w przyszłym tygodniu jechać na egzamin teoretyczny, a potem praktyczny. Szczerze to nie chce mi się znów tego wałkować, ale nie mam innego wyjścia. Od września taki kawał do szkoły to muszę mieć czym jeździć. A poza tym tata obiecał mi nowe auto.
 Rozpoczęłam sprzedaż ubrań w internecie. Jak ktoś będzie zainteresowany to niżej podam linki.
PS. Rodzice wyjeżdżają na długi weekend i mają wrócić w poniedziałek lub we wtorek, a w tym czasie misio będzie u mnie przez cały ten czas.
PPS.Zapowiada się niezła impreza.

Nie jestem fanką Seleny, ale ta piosenka jest na prawdę świetna!
LINK
 
  LOVE YALL

środa, 8 czerwca 2011

wczoraj, dziś i jutro

Zastanawiam się czy dalej prowadzić tego bloga. Miałam już napisaną całą notkę i się skasowała. W ogóle to chyba nikt mojego bloga nie czyta i bardzo mnie to irytuje, bo jeśli chciałabym pisać do szuflady to otworzyłabym zeszyt i się tam wygadała. Myślałam, że tu ktoś spojrzy na moje spawy obiektywnie i w razie czego doradzi, podsunie pomysł itd.
Moje 19 urodziny były koszmarne, nie chcę więcej takich. Nie wspomnę, że przyjaciel o nich zapomniał. To znaczy, że nie jest przyjacielem? Przecież nie powinien zapomnieć. Tłumacze sobie to tym, że ma więcej swoich problemów, bo rzeczywiście tak właśnie jest.
No i oczywiście musiałam pokłócić się z najbliższą mi osobą.
Przeczytałam takie zdanie w jednej z ulubionych książek: „Słuchaj, jeśli chcę, sama mogę się zmienić… Tyle że jeśli chciałabym się zmienić dla ciebie, to byłby błąd. Bo to by oznaczało, że nie jestem tą osobą, której szukasz, że nie jestem dla ciebie odpowiednią kobietą. No bo bym udawała kogoś innego. Więc tobie by chodziło o kogoś innego [...]„
Jestem teraz tak zła i zagubiona, że mam ochotę wszystko rzucić w kąt, zapomnieć i zacząć od nowa. Wiecie co jest najśmieszniejsze? Że kiedy ktoś mówi: „Zamykam stary rozdział w swoim życiu. Zaczynam wszystko od nowa” – to jest pic na wodę, za przeproszeniem. Nielicznym się to udaje, tym którzy są w stanie zapomnieć i wymazać z pamięci przeszłość, ale ja nie potrafię. Nie dam rady. To nie ma sensu.
Boże ześlij mi jakiegoś anioła stróża, bo jak na razie to diabeł ma przewagę!
Dobranoc!

poniedziałek, 16 maja 2011

i don’t know anything

W czwartek mam już ostatni egzamin – ustny polski. Nie umiem jeszcze pracy, a nawet nie chce mi się do niej usiąść. Od paru dni mam jakiś stan melancholii czy coś. Siedzę ciągle w domu, oglądam Gossip Girl, a w między czasie zajrzę tutaj i poczytam notki. Zamiast wziąć się za pracę ja wolę nie robić nic, ale dzisiaj rano było inaczej. Wstałam jak zwykle niezadowolona, nie wiadomo z jakiego powodu, ale zebrałam się w sobie i zaczęłam sprzątać całe mieszkanie. Mamę trochę odciążę i mi samej to wyjdzie na dobre,
Coraz częściej zastanawiam się nad studiami. Jeszcze pół roku temu byłam pewna, że pójdę na grafikę, ale przestało mnie to pasjonować i nie interesuje się teraz niczym. Nie wiem jaka drogę mam wybrać, nie wiem gdzie chcę iść. Nie wiem nic! Czy studia teraz to dobre wyjście? A jak zacznę żałować i rzeczywiście okaże się, że nie jestem w miejscu, w którym powinnam być?

poniedziałek, 9 maja 2011

nie ma strachu

Jestem już po pisemnym polskim i matematyce. W środę dalsza część. Szczerze? To mi się nie chce. Po tej matmie to mam już dość, ale jak mus to mus. Chce już 20 maja, wtedy wszystko się skończy i nie będę żyłą w ciągłym stresie.
Zaczynam dietę. Nie będę się torturować. Chcę zrzucić brzuszek, to wszystko. Najpierw muszę zrezygnować z wszelkiego rodzaju fast foodów, po które tak chętnie sięgam. Nie wiem jak mam to zrobić, bo trudno mi całkowicie odmówić sobie przyjemności. Wiem, trzeba uważać na to co się je, ale jakoś nigdy nie miałam z tym problemu. Teraz po prostu chcę poczuć się bardziej komfortowo w swoim ciele. Mimo, że mój chłopak kocha mój brzuszek i wielokrotnie powtarza, że wyglądam ślicznie, ja chcę coś zrobić dla siebie.
Możecie mi polecić jakieś diety za które nie zapłacę milionów, a które poskutkują?

wtorek, 3 maja 2011

wypalam się

Nie chce mi się wszystkiego powtarzać i tak chodzę już od kilku dni z książką, coś tam przeczytam, ale w rezultacie mam wrażenie, że i tak nic pożytecznego nie robię i jutro obudzę się siedząc w szkolnej ławce po czym zdam sobie sprawę, że nie napiszę wypracowania, bo nie znam lektury. A poezja nie jest moją mocną stroną, więc ani w tę ani w drugą stronę. Ogarnia mnie chyba panika. Chcę już piątek popołudnie. Niech się to skończy, a najlepiej to chcę już koniec maja.
Nie jestem gotowa na studia. Wybrałam kierunek, ale mam coraz więcej wątpliwości. To nie jest mój czas, nie wiem tak na prawdę co chcę robić. Co będzie sprawiało mi satysfakcję i sprawi, że będę czuła się spełniona zawodowo itd. Jak mam się tego dowiedzieć ?
Poza moimi wewnętrznymi przemyśleniami mam na głowie związek o który muszę walczyć i pilnować, by wszystko układało się tak jak sobie zaplanowałam. Koniec kłótni, to będzie ostatnia szansa. Czuję, że następnego razu nie wytrzymam.

czwartek, 21 kwietnia 2011

odporność

Siedzę w domku kiedy pogoda taka piękna. Niestety moje zatoki i gardło są zainfekowane. Nie lubię tego. Nic mi się wtedy nie chce i jestem nie do życia. Miałam dziś posprzątać, pomóc mamie, muszę się zebrać i w końcu coś ze sobą zrobić.
Po wielu pozytywnych opiniach o szamponach z serii Syoss, wybrałam się do sklepu. Po pierwszym myciu nie ma widocznych rezultatów, ale moje włosy faktycznie są miłe i gładkie w dotyku.
Co radzicie na zniszczone i rozdwojone końcówki. Nie chcę ścinać włosów!!

czwartek, 14 kwietnia 2011

powoli ogarniam

Prawie wszystko mam już pozaliczane. Jeszcze jutro niemiecki, ciężko będzie, ale nie myślę na razie o tym. Czy średnia 3,8 w liceum ogólnokształcącym na koniec 3 klasy to mało czy dużo ? Nie wiem, ale wydaje mi się, że powinno być więcej. Jestem leniwa i sobie odpuściłam. W porównaniu z tamtym rokiem jest lepiej, ale za późno się obudziłam.

Fajny sen dzisiaj miałam. Nie chciało mi się w ogóle otworzyć oczu, na złość oczywiście mój telefon zaczął grać Love The Way You Lie i musiałam wstać.

Jeszcze tylko do środy muszę się pomęczyć, a potem święta i czas zupełnie będę mogła poświęcić nauce do matury, tzn. powtórkom. „Na naukę miałam 3 lata” – jak to powiedział pan prof.
Poszliśmy krok do przodu, zaryzykowaliśmy i nie żałuję. Boję się na razie, że to może być zbyt piękne, żeby… No właśnie. Wierzę jednak, że się uda.
A ostatnio w głowie mam ‘Eternal flame’ i nie mogę się jej pozbyć.

wtorek, 5 kwietnia 2011

obiecuję poprawę

Zastanawiam się czy nie zmienić bloga, tzn. zrezygnować z Onetu. Upatrzyłam sobie już miejsce gdzie indziej, ale ta kwestia jest jeszcze do rozpatrzenia.
Za miesiąc matura, a mi się już nie chce. Sytuacja ocenowa nie jest tak zła jak myślałam, że będzie. P.Profesor Cz. powiedziała, że w przyszłym tygodniu nasza nauka nie będzie miała sensu, bo już nic do nas nie będzie docierało. Dobrze, że oceny są wcześniej wystawiane.
Zanudzam was ciągłymi notkami o szkole, wiem, ale to taki okres dla mnie w tej chwili, gdzie o niczym innym nie myślę.
Obiecuję poprawę.
Ostatnio zmieniło się co nieco u mnie. Zraniona, podniosłam dumnie głowę i stawiłam się na spotkanie. Nie żałuje, bo dzięki temu jestem szczęśliwa. Mam nadzieję, że to był ostatni raz. Chce w to wierzyć.
Znalazłam notes mojego zmarłego brata. Wspomnienia wróciły.
Kto posiada konto na twitterze lub facebooku ?

piątek, 18 marca 2011

nic mnie nie cieszy

Moja polonistka żyje we własnym świcie. W tamtym roku nie dopuściła do matury 3 osób. W tym grozi 6 osobom. Bardzo się boje, żeby nie znalazła czegoś na mnie. Biorąc pod uwagę moje oceny, może mi się lepiej przyjrzeć, czego nie przeżyje. Żartuje, ale jednak niepokój jest. Jeśli ona podejmie taką decyzję to nie będzie już odwrotu.
Żyję w wielkim stresie już od kilku tygodni. Szkoła, dom, problemy, miłość i znów szkoła. Błędne koło. A wszystko zbiega się do wniosku, że nie potrzebny mi ktoś, kto nie potrafi mnie wspierać. Nie potrzebna mi matura, bo przecież i tak będę mieć poprawkę z nimieckiego. Chcę mieć swoje miejsce, gdzie będę mogła się zamknąć i przemyśleć wszystko na spokojnie. Chciałabym w końcu jakoś normalnie żyć. Okres liceum zabrał mi całe pozytywne myślenie. Dobiegam do końca i powinnam się cieszyć, ale nie daje mi to satysfakcji. Bardziej się przejmuję tą całą sytuacją, a moje zdrowie ostatnio uległo pogorszeniu.

wtorek, 8 marca 2011

test diagnostyczny

Tak, tak miałam dziś test diagnostyczny. Dla jednych był on maturą próbną, dla drugich metoda sprawdzenia się, a dla innych przepustką na egzamin maturalny. Czemu na egzamin? Pani profesor dyskretnie ujęła, iż każdy, kto nie zaliczy tego testu na co najmniej 40% może spotkać się z nieprzyjemną sytuacją na koniec semestru, gdzie okazać się może, że do matury nie przystąpi. Nie wiem naprawdę o co tej kobiecie chodzi. Na maturze wystarczy mieć 30%, czy ona nie wymaga zbyt wiele od osób, które nie są tak wspaniałe z języka polskiego jak ona? Nie rozumiem tego.
Czytanie nie było najgorsze, ale zawsze mogło być łatwiejsze. Wypracowanie – pierwszy temat:”Potop”, drugi: zestawienia „Ludzi bezdomnych” i „Cierpień młodego Wertera”. Rzecz jasna wybrałam ten drugi. Tematyka trudniejsza, ale lektury lepiej znałam niż „Potop”, więc nie rzucałam się na głęboką wodę.
Na jutro mam się przygotować z całej epoki romantyzmu + PRL i Gomułka.
NO kocham tą szkołę.

sobota, 26 lutego 2011

przed maturą

Bibliografia już jest. Z całą pracą jest gorzej, ale dobrze, że chociaż jedno mam za sobą. Przede mną „Angielski pacjent” i „Pestka”, z resztą utworów nie powinno być problemu, mimo to i tak przeczytam. Do maja daleko, a 6 książek to nie dużo.
Do maja daleko? Tak tez mówiłam we wrześniu, a nawet nie wiem kiedy to minęło. Mówiono mi, że w 3 klasie czas będzie leciał najszybciej, ale że aż tak?
Przeraża mnie bieżący materiał, plus do tego dochodzą powtórki. Nauczycielka od matematyki szaleje z testami, podobnie pani prof. od języka polskiego. Nie umiem scenek z niemieckiego, w ogóle jakoś kulawo u mnie z tym językiem ostatnio. Czy ja panikuję? Boże, uchroń!
Dzisiaj w radio słyszałam metodę jednej „Wiedźmy .. jakiejś-tam” na zdanie matury z lepszym wynikiem. Gdybym mogła wnieść na salę jeden przedmiot chętnie bym sprawdziła czy ta metoda działa. Nauczyć się i tak muszę, więc nic nie tracę. Gorzej jakby to zadziałało w drugą stronę…
__________
Poza szkołą nic ciekawego się nie dzieje.

niedziela, 13 lutego 2011

dział męski

Ostatnio mój kolega stwierdził:
„Nie warto wybierać się z dziewczyną na zakupy, bo ona wchodzi zawsze tam, gdzie nie ma działu męskiego”.
Ten przypadek akurat mnie nie dotyczy, ponieważ zawsze, kiedy wybieram się na zakupy z moim Mateuszem, on też wychodzi z nowymi ciuchami, nie tylko ja coś kupię. Czasem muszę namawiać go, aby coś wziął. Wtedy oczywiście niezbędna jest moja pomoc, bo to co podoba się jemu, dobrze jakby podobało się także mi.
Mówię mu więc:
„Nie zawsze jest tak jak mówisz, ja na przykład lubię chodzić z Mateuszem do sklepów z męską odzieżą, często pomagam mu coś też wybrać, doradzić….” Ów kolega stwierdził jednak:
„Takie kobiety prawie wymarły [??] Wy [dziewczyny] wchodzicie do sklepu gdzie pełno jest różu i innych oklepanych rzeczy”.

No ja nie wiem do jakich on sklepów chodzi ze swoją dziewczyną, ale nie wydaje mi się, że może doczepiać taką etykietkę wszystkim paniom. Nawet ja omijam takie sklepy, a drugą kwestią jest to, iż zawsze mi się wydawało, że każda kobieta chce mieć swój indywidualny styl i kiedy widzimy identycznie lub podobnie ubraną dziewczynę wpadamy z zakłopotanie. Próbowałam obalić jego mit o różowych sklepach, ale nie był zbyt uległy.
Moje zakupy zawsze należą do udanych, no chyba, że nie znajdę tego czego szukałam.
Mój chłopak pyta mnie o zdanie w doborze butów, spodni etc. i doradza także mi. Nie wstydzi się wchodzić między regały z damską odzieżą i zawsze chętnie służy pomocą.
____
Jutro Dzień Zakochanych.
Ja swój prezent już dostałam, a także obdarowałam mojego M w coś niezwykłego i interesującego.
Romantyczny wieczór należy do udanych.

wtorek, 25 stycznia 2011

ogólnikowo o nieporozumieniach

Tak długo czekałam na jakąś zmianę, i chyba się doczekałam. Niewiarygodne jak wszystko mogło się zmienić. Wstydzę się ostatniej kłótni, gdy widzę jak jest obecnie. Przecież mogło być tak od samego początku. Teraz jest inaczej. Tak się boje, że to tylko chwilowe, uważam na każde słowo. Nienawidzę nieporozumień. Mała sprzeczka potrafi doprowadzić do końca, później tak trudno wszystko wytłumaczyć, trudno powiedzieć przepraszam. Nie lubię się przyznawać do błędów, a jeszcze bardziej nie podoba mi się jak ktoś mi je namacalnie udowadnia. Tak łatwo powiedzieć, że wina stoi po obu stronach, a prawda jest czasem inna. Ale to już przeszłość, odległa o kilkaset tysięcy mil. Wolę iść na kompromis. Wtedy jego usta spotykają się z moimi, a serce podpowiada nam co dalej. Od dawna nie czułam się taka szczęśliwa.

wtorek, 11 stycznia 2011

dziękuję

Dziękuję wam za taką troskę i rady, które pisaliście pod ostatnią notką. Cieszę się, że mam w was oparcie. Na wszystkie komentarze odpisałam pod poprzednim postem.
Muszę wam powiedzieć, że taka sytuacja jak ostatnio zdarza się bardzo rzadko (może dwa, trzy razy do roku), ale za to trwa długo. Tydzień, czasem więcej. Ostatnia notka powstała pod wpływem impulsu, chwili. Przez moment nie radziłam sobie z niczym i musiałam to napisać, bo się bałam. Myślałam, że się zatracą, zapomną o mnie, że już nie dadzą rady nad tym zapanować. Wiem jak silna jest pokusa i jak niebezpieczne uzależnienie, że potrafi to zabić człowieka lub sprowadzić go na dno. Wtedy byłabym już zupełnie bezradna. I nie wyolbrzymiam niczego. Uwierzcie mi, wiem doskonale o czym pisze. Wychowałam się w takim zasranym środowisku. To nie był mój wybór, nie mogę mieć do nikogo pretensji.
Obecnie jest już dobrze, sytuacja w domu jak najbardziej pozytywna, nic się nie dzieje. Rodzice przestali, a ja w spokoju mogę zająć się swoimi sprawami. Mam teraz więcej czasu na naukę i myślę, że przez najbliższe pół roku mam spokój. Potem koszmar się powtórzy, jestem o tym przekonana. Może wtedy też będę tutaj i o tym przeczytacie lub nie. Zależy czy do tego czasu stanę się silniejsza i nie będę dawać się otumanić złym bodźcom.

wtorek, 4 stycznia 2011

krzyczę, a nikt mnie nie słyszy

O równowadze emocjonalnej nie mogę nawet pomarzyć. Codziennie ta sama śpiewka, a ja już im nie wierze. Potrafią wyprowadzić mnie z równowagi w ciągu kilku sekund. Nie wiem jak mam nad nimi zapanować, nie wiem jak mam ich przekonać, że robią źle. Są nieodpowiedzialni. Wiem, że w niektórych domach jest jeszcze gorzej. Z tego całego bałaganu jaki panuje na świecie, ja najgorzej nie mam, ale to co dzisiaj się stało przechodzi ludzkie pojęcie. Oni chyba na prawdę robią to specjalnie. Nie wiem do kogo mam się zwrócić o pomoc. Nie mogę się zwrócić do nikogo, przecież jak ktoś zobaczy co się dzieje w moim domu, będę miała kłopoty. Jak ich powstrzymać? Czy oni na prawdę szczęście znajdują na dnie butelki?
Poproszę o odrobinę szczęścia w nieszczęściu . . .