Po wielotygodniowej przerwie wracam na uczelnie. Nie rozpoczynam
jeszcze 3 semestru, ale uczestniczę w zajęciach, wykładach i warsztatach
artystycznych. Dziś odbył się pierwszy dzień pleneru i skomentować go
mogę oczywiście złą organizacją, a raczej jej brakiem. Gdyby nie to, że
musiałam jechać i oddać zdjęcia, które poniekąd były moją pracą domową
na wakacje, a temat to „Wizualne opisanie miasta” i chodzi tu o Łódź,
podejrzewam, że wcale bym tam nie pojechała. Myślałam, że to wszystko
będzie wyglądać inaczej. Generalnie musieliśmy zaopatrzyć się w
szkicowniki, węgle, flamastry, ołówki, gumki itp i ruszyć indywidualnie
lub w grupie w miejsce, które zainspiruje nas do zrobienia 10 szkiców i
przyniesieniu ich z powrotem na uczelnie. Małe wprowadzenie o tym jakie
mają być lub mogą być nasze prace, a w wielkim skrócie – walor, walor,
zwracamy uwagę na walor! A więc (nie zaczyna się zdania od „a więc”)
nasze prześwietne walorowe szkice, których udało mi się zrobić 4,
zabrałam do domu i resztę dokończę w ciepłym łóżku niż latając po Łodzi z
duszącym kaszlem i bolącymi zatokami. Wcale nie narzekam na zajęcia i
na to, że muszę w nich uczestniczyć, bo sam projekt jest ciekawy, aleee…
ale może ktoś poświęci nam nieco więcej uwagi?
Jutro dzień drugi, o wiele dłuższy, wykłady (m.in „Działalność
MMAC oraz obecny stan Fukushimy” – prof.Kyo Hoshino, „Reklama teatru w
okresie powojennej Japonii, z naciskiem na lata 60.” – prof.Yasuyuki
Saegusa) , plus do tego jakiś wernisaż, prezentacja multimedialna i
wystawa oryginałów Papcia Chmiela „Tytus, Romek i A’Tomek”. Generalnie
zapowiada się nieźle, ale po dzisiejszym dniu spodziewam się
wszystkiego… więc bez przesadnego optymizmu poczekam na jutro.
Zdam wam relację za kilka dni.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz