poniedziałek, 29 listopada 2010

awangarda


Ostatnio to moje ulubione pojęcie, bo ileż jest rzeczy, których nie rozumiemy, a które wywołują w nas nieprawdopodobne emocje. Czasem myślę, że już na prawdę nie jestem w stanie niczego pojąć. Wszystko jest tak pokręcone, a ja się w tym gubię. Później mnie to przytłacza, następnie jest mi z tym okropnie, a na sam koniec czuję się tak, jakby to na mnie spadały wszystkie nieszczęścia tego świata. W między czasie jest jeszcze etap „o boże, jaka jestem nieszczęśliwa” i „dlaczego jestem aż tak beznadziejna”. I nie, nie użalam się nad sobą. I nie faszeruję się też lekami na depresję (może powinna spróbować jednak tego „syropu”, który kupiła mi mama?!), w zamian idę płakać, daję upust emocjom i wyłączam się na jakiś czas. Wiecie jak to pomaga? A teraz, gdzie jesteś? . . . . . . .  Dlaczego Cię nie ma? . . . . . . .

Brak komentarzy

Prześlij komentarz